niedziela, 24 lutego 2013

Dwudziesty-drugi


Przez całe popołudnie go nie było, wieczorem też nie przyszedł, telefonu nie odbieram, bałam się o niego, nawet bardzo. W nocy obudziło mnie pukanie, to był on. Nic nie mówił, tylko położył się koło mnie. Gdy rano otworzyłam oczy, Nialla nie było już obok, nie było go tam, gdzie zasypiał. Nie miałam pojęcia gdzie może być, w łazience, kuchni, innych zakamarkach domu go nie było. Nie znał okolicy, więc gdzie mógł pójść.. Sięgnęłam po telefon, nie odbierał, na sms także nie odpisywał. Kurwa, gdzie on mógł być. Krążyłam po pokoju jak szalona. Rodzice wyszli, byłam sama. Całkiem sama. Po Mateuszu ani śladu. Nic. Nawet i dobrze, bo nie chciałabym być z nim na osobności. Ogarnęłam się i wyszłam w mieszkania przejść się, szukając Horana. Było to na tyle dziwne, że znów sam wyszedł. Znany, rozpoznawany, chłopak z boys bandu. Bardziej bałam się o to, że jakieś laski go rozszarpią, niż że zrobi coś głupiego, coś czego będzie potem żałował. Takie chodzenie w tą i z powrotem dość szybko mi się znudziło. Skręciłam w pierwszą uliczkę i zajrzałam do Juli i Amadeusza. Tam zatrzymałam się na dłużej. Oczywiście Nialla u nich nie było, ale weszłam do niej. Okazało się, że Amadi też wyszedł bardzo wcześnie z domu, nie zostawiając żadnej kartki, czy coś. Może wyszli razem? No ale przecież oni się nie znali, nic nie mówiłam mu o wysokim chodzącym sexie, no cóż, nie aż takim sexie, do Nialla porównać go nie mogłam. Minęła godzina, dwie, trzy. Zaczęłam się naprawdę martwić. Dlaczego nie daje znaku? Gdzie on jest!? Razem z Julą czekaliśmy na jakąś wiadomość od któregoś z chłopaków. Próbowałam też dobić się do Kamila, ale tak też lipa. Zmówili się!? Nosz kurwa.. Byłam na nich zła! Strasznie zła! Na ich miejscu bałabym się w ogóle wrócić do domu. Zbliżało się południe. Wyrwałyśmy się z domu, poszłyśmy na szejka, a przy okazji w tłumie rozglądałyśmy się za blondynem. Julia wiedziała o mojej sytuacji, coś jej opowiedziałam, oczywiście nie wszystko, ale orientowała się w tym co mówię. Zazdrościła mi, ale też i współczuła, za te notki w gazetach i inne przypały. Sama sobie współczułam. Ale nie będę się użalać nad sobą. Najbardziej wypytywała mnie o Harrego, to interesowało ją najbardziej. Chciała wiedzieć, to jej opowiem, poszłyśmy w ciche miejsce, aby nikt nic nie słyszał.

-Ale dlaczego nie jesteś z Harrym? - cicho zapytała przełykając ciężko ślinę
-To już skończone. To nie była moja wina, tylko mojej najlepszej przyjaciółki, a jak się okazało, była fałszywa.
-Tak bywa.. Dlatego ja nie przywiązuję się szybko do osób, szczególnie dziewczyn, ale co do chłopaków, to teraz też będę bardzo ostrożna.. - kichnęła
-Na zdrowie! A tak w ogóle, to ładnie tu. Zupełnie inaczej niż 400 metrów dalej, jest tu tak cicho.
-Prawda, często tu przychodzę, siedzę i zupełnie nic nie robię – uśmiechnęła się
-Ej, zobacz. Tam... koło drzewa! Kurwa.. - powiedziałam bezdźwięcznie chwytając się za głowę
-Co?! Którego, przecież tu są same drzewa- potrząsnęła głową. - ja pierdole, widzę. To Niall!?
-Nie wiem, tak mi się wydaje, ale co on tu robi, kurwa, kto tam z nim jest?!
-Czekaj, bo tyłem jest, niech się odwróci.. - przeciągała słowa – jest! Nie wierzę.. Cała banda. Niall, Amadeusz, Kamil, ale tego czwartego nie znam, a Ty? - zapytała patrząc spod byka
-Nie no coś Ty, pierwszy raz na oczy widzę, ale czekaj, zadzwonię do niego, zobaczę co zrobi.

Wyjęłam telefon i wykręciłam numer blondyna. Co zrobił? Spojrzał tylko kto dzwoni, i schował telefon do kieszeni. Co było na tyle ważne, że nie mógł odebrać? Widziałam tylko, że stali w kółku. Ten czwarty kolo wymachiwał rękami na prawo i lewo, krzyczał coś, że to się wyda. Ale co się wyda!? Do chuja pana. Co oni zrobili. Czemu nie ma z nimi Mateusza. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Lekki szok. Zaczęłam przypominać sobie dziwne sceny. Widziałam tego chuja. To był on. Nie mogłam odpędzić się od myśli. Tak jakby ktoś oddał mi pamięć. To była scena. Scena jak z horroru. Widziałam siebie i jego. Łóżko, i sznury. Z całych sił potrząsnęłam głową, co się działo?

-Ej, Scarlett, wszystko w porządku? - zapytała z troską Julia
-Tak, jest okej – lekko się uśmiechnęłam. - Chodźmy już, nie ma sensu tu siedzieć, jeszcze nas zauważą. - dodałam

Poszłyśmy, bokiem, za drzewami, aby nas nie zauważyli. Rozeszłyśmy się do swoich domów. Musiałam odpocząć. To było coś mega dziwnego, nie miałam pojęcia, dlaczego takie gówno siedzi mi w głowie, przecież ja nic nie zrobiłam. Nic konkretnego też nie pamiętałam. Położyłam się na brzuchu, wtulając w poduszkę. Chciałam wypędzić myśli z głowy, myśleć o czymś innym. Ale nie umiałam, nie widziałam nic innego tylko to. Przeraziłam się, serio. To było okrutne. Mój mózg krzyczał pomimo tego, że w rzeczywistości było cicho. Ktoś był w domu. Słyszałam kroki, coraz bliżej.. otworzy się drzwi.

-Aaaaaaaaaaaa!!!!- pisnęłam podskakując na łóżku
-Co jest? To ja. Nie bój się – podszedł do mnie i pocałował w głowę
-Nareszcie, gdzie byłeś- zrobiłam smutną minę patrząc mu głęboko w oczy
-Nigdzie, nigdzie nie byłem..
-Ale popatrz na mnie i powiedz, wymigujesz się.
-Ale serio. Tylko w sklepie
-Spójrz mi w oczy Niall – wyraźnie wypowiedziałam
-Jaa. ja... ja nie mogę powiedzieć.
-Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic.
-No bo nie mamy!
-No to powiedz mi gdzie byłeś, ja się martwiłam. - odparłam, kładąc mu ręce na szyję
-Chciałbym, ale nie. Przepraszam. - pochylił się aby mnie pocałować
-Nie. Odsuń się. Nie musisz mówić, sama się dowiem. Chcę wiedzieć tylko jedno. Kim był ten koleś z parku. Widziałam Ciebie, Kamila i Amadeusza. Kim był ten czwarty koleś.
-Śledziłaś mnie!? - wybuchnął
-Chyba raczej szukałaś, wyszedłeś bez słowa, zresztą jak Amadi, poszłam Was szukać razem z Julią, a znalazłyśmy Was przez przypadek.
-Kurwa, przyznaj się, że mnie śledziłaś. Po jakiego chuja! - krzyknął
-Nie śledziłam!
-Wkurwiasz mnie, chociaż już nie kłam, suko. - gorzko rzucił słowa
-Dobrze, już mnie nie ma. - sucho odpowiedziałam, zrobiło mi się smutno, pierwszy raz usłyszałam takie słowa od Nialla, to zabolało, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
-Nie, przepraszam Scarlett. Zostań.

Przyciągnął mnie do siebie, objął wielkimi dłońmi, po czym wypuścił z siebie masę powietrza. Poczułam ciepło, nie rozumiałam dlaczego tak zareagował. Niall? On? Coś było nie tak, coś musiało się stać. Dlaczego on taki jest...

-Przepraszam, poniosło mnie, Scarll..

Podniosłam głowę, spojrzałam na niego, odchylił moją brodę i złączył nasz usta. Głowa bolała mnie tak strasznie, że nie wiedziałam co robię, to było co najmniej dziwne. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Jeszcze ten Niall, to całe ukrywanie.

-A możesz mi powiedzieć jak poznałeś Kamila i Amadeusza?
-To nie istotne. Ważne, że jesteś bezpieczna. - przytulił mnie
-A to? Co to?!! - Odrzuciłam go od siebie i krzyknęłam wymachując mu przed oczami prochami.
-Skąd to masz?! - oburzony wyrwał mi je z rąk
-Hahah! Chyba raczej skąd TY je masz.. Wplątałeś się w coś??
-Nie, to nie Twoja sprawa, zostaw mnie.
-Chyba raczej moja. Jesteśmy razem, więc przejmuję się Tobą, jeśli jest coś nie tak, to mi powiedz. - chwyciłam się za głowę i upadłam na ziemię
-Scarlett! Kurwa mać, co jest, ej!! Słyszysz mnie?!

Tu film mi się urwał, nie wiem co było potem. Dotarło to do mnie dopiero potem, jak zobaczyłam łóżko, pielęgniarkę, Nialla zasypiającego na krześle, moich rodziców za szybą. Czułam się fatalnie, twarz mojego taty była przytłaczająca, a mama jakby myślami była gdzie indziej. Byłam na sali sama, nie leżał tu nikt inny. Nie miałam pojęcia dlaczego tam byłam. W ręce miałam wbity flakon, podłączoną kroplówkę a w dodatku głowę owiniętą bandażem. Byłam pewna, że rozbiłam się w aucie z Horanem, ale dlaczego jemu się nic nie stało?

-Niall, Niall.. - szeptałam z nadzieją, że mnie usłyszy
-Takk?- podniósł zaspaną głowę
-Co się stało?
-Nie wiem, rozmawialiśmy, a Ty nagle upadłaś, nie odzywałaś się, więc zadzwoniłem na pogotowie.
-Długo tu jestem? Gdzie są rodzice? Wygodnie Ci tu? Jak chcesz idź do domu, cokolwiek, nie chcę żebyś tu ze mną siedział tylko dlatego że ja tu jestem. W ogóle kiedy mogę wyjść? - zapytałam
-W zasadzie to nie długo. Kilka godzin tu leżysz dopiero. Mama z tatą są za szybą, lekarz nic nie mówił, zaraz po niego pójdę, to się wszystko dowiesz – uśmiechnął się, pocałował w głowę i poszedł.

Lekko odwróciłam głowę, spoglądając za szybę, kiwałam głową, aby mama nie wchodziła do środka, nie chciałam, najpierw lekarz, musiałam wiedzieć co się stało. Po kilku minutach do sali wszedł młody facet w białym fartuchu z jakimiś papierami w ręce, a tuż za nim Horan.

-Witaj, jak się czujesz? - promiennie puścił mi uśmiech
-Dziękuję, nawet dobrze, ale nadal nie wiem co się stało. Miałam wypadek? - zapytałam krzywiąc się
-Na prawdę nic nie wiesz? - zapytał zdziwiony
-Nie, nic nie pamiętam, proszę mi powiedzieć..
-Jasne, ale Ty opuść salę – spojrzał na Nialla
-Nie, niech zostanie – wtrąciłam
-Jak chcesz, prawidłowo powinno Cię tu nie być, ale skoro pacjentka nalega, nie mam żadnych zastrzeżeń. - pokręcił głową, czuć było sarkazm
-OKEJ, A TERAZ GADAJ CO MI JEST
-Dobrze. Powiem w prost. Zasłabłaś. Na dziewięćdziesiąt-dziewięć procent zostałaś wcześniej, kilka dni temu zgwałcona. Tak wyszło z badań, masz na ciele trochę siniaków, zadrapań, a na nogach, rękach ślady grubych wełnianych sznurów. To są wyniki z analizy, przykro mi – dodał ze skruchą, po czym odszedł

Eeee, zabrakło mi słów, coś mi się przypominało, te sznury, pamięć mi świtała, ale nie zauważyłam na ciele siniaków, nic. Jak to było możliwe? Widocznie nie przyglądałam się sobie aż tak dokładnie, a powinnam. Kątem oka spoglądałam na blondyna. Siedział na krześle, głowę miał schowaną w ręce, rodzice stali jak wryci, nie wiedzieli co się dowidziałam, a na sale ich nie prosiłam. Pokiwałam tylko że to nic ważnego, pokazałam, że jest dobrze, choć nie było. Kto mi to zrobił?

-Zawiodłem – rzekł, chowając twarz bardziej
-Jak Ty, to nie Twoja wina, przestań, chodź..
-Kurwa, moja. Jakbym wiedział wcześniej nie doszłoby do tego, ale teraz już będzie dobrze. Przysięgam.
-Ale to nie jest Twoja wina, ja sama nic nie wiedziałam
-Jakbym przyjechał kilka dni wcześniej, byłoby dobrze. Nie byłoby Cię tu.
-Przestań już o tym. Mówiłeś mi, że mamy być ze sobą szczerzy.. - oblizałam usta
-Mówiłem, i co?
-W takim razie powiedz mi to co były za proszki.
-Biorę, ale Ty nic nie wiesz. Pamiętaj – wypowiedział wolno ostatnie słowo patrząc mi głęboko w oczy
-Boże Niall idioto. - potarłam oczy – w co Ty się wjebałeś...
-Później Ci opowiem. Podejrzewasz kto mógł Ci to zrobić?
-Maa, nie. W sumie, to nie..
-Maa, co?! POWIEDZ
-Ten Mateusz, ale nie jestem pewna. Serio.
-Sprawdzę to. - podszedł do mnie pocałował i wybiegł.

Czułam, że zrobi coś głupiego. Byłam pewna prawie na sto procent, że był to on. To jego widziałam w swojej głowie. Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam obraz przed oczami, Nie miałam pojęcia, jak on to zrobił, kiedy, dlaczego. Czy jest aż takim debilem? Ma szesnaście lat, to dziecko. Niech sobie rucha, kogo chce, dziewczyny, chłopaków, psy, koty, ale niech nie podejmuje się tego wyzwania bez zgody drugiej osoby. Najgorsza była świadomość tego, że mi to zrobił. Powoli zaczęłam odczuwać ból idący za tym czynem. Robiło mi się słabo, nie chciałam rozmawiać, patrzałam w sufit. Nigdy nie pomyślałabym, że mnie spotka takie coś, myślałam że takie rzeczy to tylko w filmach, myliłam się. Wyjęłam telefon z szuflady i weszłam na twittera. Potem tego żałowałam. Całe timeline miałam w jednym filmiku, zaciekawiona weszłam w niego. Niepotrzebnie. Widziałam siebie, tylko siebie. Ludzie mnie rozpoznali, śmiali się ze mnie, nie wiem dlaczego, gdyby byli na moim miejscu zachowali by się inaczej. Widok swojej osoby na filmiku, uprawiającej sex, podczas gdy byłam przywiązana do łóżka, przytłaczał mnie. Na początku spłynęła mi jedna łza. Dalej oglądałam. Robiłam to ci mi kazał. WSZYTSKO. Może zabrzmi śmiesznie, kazał mi nawet szczekać. Robić sobie różne rzeczy, to było straszne. Przypominała mi się każda sekunda męki. Płakałam, cicho popłakiwałam, z czasem moje łkanie rozniosło się na cały szpital. Zaczęłam krzyczeć, zwalać wszystko z półki. Opętało mnie. Horror się zaczął. Wyrwałam sobie flakon. Zakrwawiłam białą pościel. Natychmiast do sali wbiegli rodzice, następnie pielęgniarka, momentalnie wygoniła ich z sali, a zawołała lekarza. Sama nie dawała sobie ze mną rady. Wyglądałam i zachowywałam się jak głodny wilk, z tym, że chyba nie gryzłam, lecz pewna nie jestem. Dziwne jest to, że nie zachowywałam się tak od początku, tylko zaczęło się to dopiero w szpitalu. Przenieśli mnie na oddział zamknięty, to był raczej pokój, ciepły, kolorowy. Leżała tam też jedna dziewczyna, nie przyglądałam jej się za bardzo, byłam w za dużym szoku. Przypięli mnie pasami do łóżka tak jak w psychiatryku. Twarz odwróciłam w przeciwną stronę od nieznajomej, z oczu lały mi się łzy. Nie odzywałam się do nikogo, ona próbowała ze mnę rozmawiać, lecz ja milczałam. Chciałam mówić, ale w środku mnie cisnęło. Jakby zabrało mi mowę.
Wtedy brakowało mi Nialla. Gdzie on był? Teraz, kiedy go potrzebuję..
Nie przyszedł, pojawił się dopiero następnego dnia. Szukał mnie, poprzednia sala była pusta, nerwowo wchodził do każdej sali pytając o Scarlett. Nikt nic nie wiedział. Przechodząca obok pielęgniarka spytała go o co chodzi, i zaprowadziła do mnie. Usiał przy łóżku. Położył rękę na mojej, ale nie kontrolując tego, zabrałam ją i schowałam pod kołdrę. On jeszcze nie wiedział o filmiku w necie. Jego niewiedza długo nie potrwała. Włączył w telefonie twittera. Wtedy poczuł co ja czuję, zrozumiał dlaczego nagle nic nie mówię, jemu samemu było przykro, nie sądził, że ten pojeb to wszystko nagra i wrzuci w dodatku do internetu. Łza spłynęła mu z oka. Wyjęłam rękę na wierzch i położyłam delikatnie na jego. Tylko po to, aby nie załamywał się tak bardzo. Chciałam być w domu. Wolałabym nie wyjeżdżać w ogóle na te wakacje, tak, pewnie, chciałam zrobić coś, co zapamiętam na długie lata, ale to już przegięcie.

-Ale Scarlett, nie martw się, jego już nie ma, nigdy nie będzie – szepnął mi w ucho, głaszcząc mokry od łez policzek
-Niall Horan? - spytał nieznajomy my dotąd głos
-Tak, to ja – odpowiedział nie odwracając się
-Jesteś podejrzany o zabójstwo, pójdziesz z nami. - rzekł dobrze zbudowany policjant wyciągajac ku niemu ręce, zapraszając do samochodu czekającego przed budynkiem.
A przez resztę dnia w mojej głosie „ O CO KURWA CHODZI.. ”

No to jestem :) na początku: CHCĘ WIEDZIEĆ, ILE OSÓB TO CZYTA. CZYTASZ = KOMENTUJESZ, można z anonimka, kocham anonimki :3 Podpisz się nazwą z TT jeśli masz, a poinformuję Cię o NN :D Tak więc, brak pomysłu, napisałam coś, ale bezsensu to ;-; PSEPLASAM SOŁ MACZ. jak macie jakieś zastrzeżenia to piszcie, sama sie nie domyśle o,O!  @69with_you xoxoo
a i tak wgl, to się jaram tym i śmiać przestać się nie mogę XD :

Niall: Co powiesz ? Harry: Opowiedział bym Ci kawał o moim chuju,ale... Niall: Ale co ? Harry: jest za długi. Hahahhahahahah dobre :')

sobota, 16 lutego 2013

Dwudziesty-pierwszy

-->
Cieszyłam się, że Niall przyjechał tu, specjalnie dla mnie. Tylko po to, aby zobaczyć, czuć, dotknąć. Teraz pokażę Mateuszowi, tego mojego pedała, ze zdjęcia. Szczena mu opadnie! On tak słodko spał. Z uśmiechem na twarzy patrzałam na niego już od kilkunastu minut. Nie mogłam uwierzyć to, w to, że tu jest. Koło mnie. Szczerze mówiąc, nie wyspałam się jakoś dobrze, ale nie było najgorzej. Łóżko nie było za duże, ale zmieściliśmy się, było ciasno, ale daliśmy radę. Myślałam nad tym, jak wyjaśnić rodzicom, że tak ot, Niall jest w moim pokoju. To było dość dziwne, ta cała sytuacja. Byłam też ciekawa, co w tym czasie porabiali goście z karaoke, najbardziej obchodził mnie Amadeusz, o Mateuszu nawet już nie myślałam. Ten rozdział był zamknięty, zamknięty na zawsze. Nie miałam też pojęcia, jak Horan przekonał resztę chłopaków, do swojego wyjazdu tutaj. Zamyślona patrzałam w ścianę, jakby tylko ona wiedziała co w tej chwili myślę, nagle się ocknęłam.

-Dzień dobry, kochanie – rześko szepnął mi wprost do ucha, jakby bał się, że ktoś może go usłyszeć.
-No cześć, jak się spało??
-No nawet nawet. Bardzo wygodne to łóżko. A dlaczego pytasz? - zapytał, szeroko się uśmiechając
-Tak szczerze, to mnie to nie obchodzi, pytam, bo nie wiedziałam co powiedzieć - zaśmiałam się
-Ooooo Ty! - wybełkotał zachrypniętym głosem

Pociągnął mnie za ramiona, kładąc mnie na łóżku, tuż obok niego, podniósł się, dzięki temu, mogłam poprawić swoją pozycję, było mi nie wygodnie, ta kanapa, sofa czy co to było, nie było aż tak wygodne. Położył się na mnie, byłam zdezorientowana. Spojrzał mi w oczy, chciał mnie pocałować, ale zderzyliśmy się czołami, zaczęliśmy się śmiać, nie ponowił próby.

-Co to było?- wybrechtałam, nie mogąc przestać się śmiać.
-Nie czepiaj się, ja chciałem dobrze, przepraszam, daje jeszcze raz - uwodzicielsko podniósł brwi

Ciągle byliśmy w tej samej pozycji, czyli na na dole, on na górze. Chciał mnie pocałować, ale ja drażniłam się z nim, chciałam go trochę powkurzać. Pochylił się nade mną, był jeszcze bliżej, jednocześnie przygniatając swojego przyjaciela do mojego ciała, otworzył usta do pocałunku. Nie dałam mu dostępu. Spojrzał w moje oczy, jakby nie wiedział o co chodzi. Spróbował jeszcze raz, ale nie pozwoliłam mu. Nie poddał się, zaczął całować mnie delikatnie po szyi, coś tam mamrotał, nie zrozumiałam dokładnie co. Za trzecim razem, udało mu się. Przejechał językiem po mojej wardze, rękami szybko ścisnął moje pośladki, wydałam przy tym cichy jęk, bo zrobił to z zaskoczenia. Wtedy wykorzystał sytuację, wbił się w moje usta, i nie chciał przestać, w końcu pierwszy raz od przyjazdu udało mu wepchnąć we mnie język. No podobało mi się, nie powiem, że nie! Skłamałabym, było zajebiście. Pewnie wyglądało to dość śmiesznie, on przygniatał mnie ciałem, a ja? Leżałam przygnieciona do łóżka. Nasze języki były niczym sumo. Toczyły walkę o dominację. Chciałabyś lepsza w te klocki, ale czułam, że z Niallem nie wygram, musiałam mu oddać tytuł mistrza.

-N-Ni-Niall! - oderwałam się lekko od niego
-Mhmm? - jęknął przez pocałunek
-Rodzice wstali - szepnęłam cicho, nasze oddechy się wymieszały, odepchnęłam go
-No i? - arogancko zapytał
-No weź zejdź ze mnie, jako ojciec mnie tak zobaczy, to już nigdzie wyjść nie będę mogła, a Ciebie stąd wywali? Tego chcesz?
-Nie, nie chce.. - odparł przygrywając lekko wargę, cmoknął mnie i zszedł, siadając koło mnie

Boże, ja ciągle nie mogłam uwierzyć, że to co się dzieje, to nie jest sen! Słyszałam jak rodzice krzątają się po korytarzu, krzyczeli na siebie, albo po prostu głośno mówili, o jakiś szklankach? Taakk, tata pewnie znów zbił jedną z ulubionych szklanek mamy. To było zabawne, ten cały widok, jak warczą na siebie, o taką głupotę, jakie wyzwiska sobie wymyślają. Moja mama bardzo się zmieniła, ostatnio stała się taka inna, poważna, surowa, to była całkiem inna osoba. Nagle ucichło.

-Co to jest za walii- otworzył drzwi tata, ale spoglądając na mnie, na Horana, stanął w drzwiach i automatycznie się cofnął.
-Tak, pana też miło widzieć, moja. Zostawiłem ją wczoraj gdzieś przy drzwiach, całkiem o niej zapomniałem – wyszczerzył się
-Co to za blondas? EJ KATY, KURWA MAĆ, NIE WIERZĘ, TEN FACET Z PLAKATÓW Z POKOJU SCARLETT JEST TUTAJ. OMG OMG!! ON TU JEST, BOŻE NIE WIERZĘ, ON TU JEST. KURWA KATY GDZIE JESTEŚ?! NO CHODŹ TU, BOŻE BOŻE, AAAA, BIERZ ZESZYT, KARTKĘ, JA CHCĘ AUTOGRAF, TO JEST TEN MÓJ ULUBIONY W TYCH WSZYSTKICH, SZYBKO, RUSZ DUPE, ON TU JEST!!!- darł się i skakał po pokoju, niczym pięcioletnia dziewczynka spotykająca Biebera.
-Tato! Przestań!! To tylko Niall – zaczęłam się śmiać, a ze mną Horan
-AAAAAAAAAAAA,CO ON TU ROBI, JEZU KOCHAM CIĘ! JESTEŚ TAKI FAJNY, NIE WIERZĘ, ŻE TU JESTEŚ, OMGG! -dalej krzyczał
-WEŹ SIĘ ZAMKNIJ, ok?! To mój chłopak. Od dawna, jesteś zbyt zaślepiony pracą.. - przewróciłam oczami
-Stary, jak już będziemy rodziną, pomożesz mi wydać płytę. - podszedł do Nialla, poklepał go po ramieniu, i wyszedł
-Hahahahahha! Fajny ten Twój ojciec! - zakpił ze mnie
-Zamknij się.
-Nie denerwuj się, gdzie Ci dać ten autograf? - zapytał doprowadzając mnie do szału
-NIALL IDIOTO. Zamilcz.

Zamilczał, nie odzywał się, był cicho. Podszedł do drzwi. Zakluczył je. Podszedł do mnie, chwytając za ręce, zaciągnął na łóżko.

-Kładź się!- powiedział w sposób, jakby nie dawał mi innego wyboru.
-Ej, przestań..
-Jechałem tu w chuj długo. Tęskniłem. - wtulił się we mnie
-Ej, my wychodzimy, idziemy się przejść, ojciec musi ochłonąć, po tym spotkaniu - wtrąciła mama
-Słyszysz? - Jesteśmy sami - dodał po chwili
-No to co, Niall. Ja nie chcę
-Nie obchodzi mnie to.. jeszcze będziesz chciała. - złożył ciepły pocałunek na moim policzku

Dobra, tak serio, to chciałam. Też za nim tęskniłam, chciałam czegoś więcej, ale nie za dużo. Kochałam go był dla mnie kimś więcej. Nagle znalazłam się pod nim, zaczął delikatnie podgryzać moje ucho, dotykać policzki, ssać szyję, robiąc bardzo widoczną malinkę na moim ciele. To był początek jego zabawy. Wyprostowałam usta, przypominały one wtedy linijkę. Miał się starać, znowu zrobił to co wcześniej, nie pomyślałam o tym. Mocno ścisnął moje pośladki, znów się nabrałam, otwierając przy tym usta tak szeroko, że miał do nich pełen dostęp. Wbił się, a przy okazji sprawnie ściągał ze mnie bluzkę. On się stał inny, zupełnie jak moja mama. Miałam wrażenie, jakby był taki ciężki, dziwne uczucie, takie jakby nie dawał mi wyboru. Stawał się bardziej opryskliwy i arogancki. Może nie pokazał mi się jeszcze od tej strony, ale takie właśnie było moje wrażenie, i nie po ty jak powiedział, że mam się 'kłaść', nie. Po prostu tak czułam. Chwilkę się podroczyliśmy, nic szczególnego. Wyrwałam go na miasto, żeby pokazać mu jak tu jest i w ogóle. Pytałam jak mu się udało tu przyjechać, co na to reszta bandu, cwaniak im NIC nie powiedział! Ogarniacie to? Wyjechał bez słowa. Dziwne.. wydaje mi się, że by mu pozwolili, no może Harry miałby inne zdanie na ten temat, ale to już wiadomo dlaczego. Wyszłam i od razu. Zaczęło się, rozpoznawali go. Weszliśmy do sklepu, z gazetami. Co było? Znowu nagłówki. WYRWAŁA BLOND PRZYSTOJNIAKA, TERAZ BUSZUJĄ PO DZIKICH PLAŻACH. To było śmieszne, kto to wiedział? Przecież niby nikomu nie powiedział. Tak jasne, w końcu przyznał mi się, że Harry go przyłapał w nocy jak wychodził i tylko on o tym wiedział. Ale że Styles? Niee.. No bo niby czemu? Chociaż pretekst miał, ja, Niall, on.. Trzymało się to jakoś, ale w głębi duszy, nie sądziłam że to Loczek, ten którego znałam, dość mocno. Chociaż ludzie nas zaczepiali, on dał kilka autografów i poszli sobie. Pochodziliśmy po plaży, porozmawialiśmy, to co zwykle w UK. Byłam ciekawa co dzieje się z resztą chłopaków, Amadeuszem, Kamilem i Mateuszem. Chociaż ten ostatni obchodził mnie coś najmniej. Wypytywałam Niallera czy na pewno nie mówił komuś innemu, o tym, że chce tu przyjechać. Zapewniał mnie, że nie, ale ja nie wierzyłam, że to mógł być Harry, albo i raczej nie chciałam uwierzyć. Szliśmy brzegiem plaży, woda oblewała nasze stopy. Było gorąco, Horan zdjął swoją koszulę, a ja usiadłam na niej nie chcąc mieć sukienki od piasku. Objął mnie mocno od tyłu całując w szyję, szydersko się uśmiechając. Znajdowaliśmy się w miejscu, gdzie nie było za dużo osób. Mieliśmy trochę czasy dla siebie.

-Kochasz mnie jeszcze? - zdezorientowany zapytał
-Co to za pytanie? Masz jakieś wątpliwości? - zaśmiałam się
-Może. - prysnął spuszczając oczy
-Robisz sobie jaja? Dlaczego tak myślisz. Kocham Cię..
-Myślisz o Harrym? - zapytał spoglądając mi w oczy

Tak, teraz to dojebał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, przecież to nie było tak..

-Niall! Dobrze wiesz, że skończyłam z tym.
-Nie pytam czy skończyłaś, tylko czy o nim myślisz.
-Nie chcę Cię okłamywać. Czasem mi się przypomni, to były dość ważne chwile w moim życiu.
-MYŚLISZ O NIM!?- przerwał mi, chwytając dość mocno za ramiona
-Tak, kurwa, myślę o nim, i co?! Zabijesz mnie za to?- zaśmiałam się -Ale teraz ja się zapytam, Ty czasem nie myślisz o Lottie?!
-Nie dobra. Przepraszam.
-Właśnie, więc następnym razem się zastanów, zanim na mnie naskoczysz, bo Twoje przypuszczenia są bezpodstawne
-Przepraszam, jasne?
-Taa.. - pokiwałam głową, wtedy zadzwonił mi telefon. Kurwa. Amadeusz. Lepiej. Być. Nie. Mogło.
-Kto dzwoni? - wyrwał mi telefon, chcąc odebrać
-NIE, NIE ODBIERAJ, TO NIC WAŻNEGO.

Nie posłuchał mnie. Słyszałam głos Amadeusza. „ Cześć, dlaczego Cię wczoraj nie było? Czekaliśmy na Ciebie, Mateusz mówił, że wyjechałaś, ale nie chciałem mu wierzyć, wiesz jaki jest, uważaj na niego, halo? Jesteś tam? Scarlett? Halo? ”

-Kto to kurwa był! - wybuchnął
-Amadeusz.
-Jaki Amadeusz! Jakiś nowy przydupas?!
-JUŻ CI MÓWIŁAM, NIE NASKAKUJ NA MNIE. TO KOLEGA!
-Tak, kolega. Mateusz to też kolega? - zaśmiał mi się w twarz
-Przestań, Mateusz to taki chuj, u którego mieszkamy, jest synem tej koleżanki mojej mamy, okej?
-Skoro mieszkacie w jednym domu, mogłaś coś z nim robić
-Serio Niall? Serio? Co się z Tobą dzieje, nagle stałeś się taki inny, kurwa. Wszystko Ci przeszkadza, wszystkiego się czepiasz, nic Ci nie odpowiada, stałeś się zazdrosny. Chodzi Ci o te gazety? Przyzwyczaiłam się, jeżeli masz zamiar, przez każdy dzień spędzony tutaj mi wypominać jakieś gówna, to wypierdalaj. - wstałam oczepiając ręce z piasku odeszłam

Usłyszałam jego ciche 'kurwa', nic więcej. Byłam co raz dalej od niego, a bliżej plażowiczów. Był straszny tłum. Coś się psuło i to na maxa, dlaczego on stał się nagle taki oschły, inna osoba, gdzie jest stary Nialler.. Przepychając się przez ludzi, usłyszałam wołanie.

-Scarlett, Scarlett!!- głośno krzyczał

Nie odwracałam się nawet. Szłam przed siebie, co on sobie myślał. Nie ma tak dobrze. Czułam się strasznie, a z moich oczu lały się łzy. Bolało mnie to, że tak się zachowywał.

-Scarlett, kurwa! Gdzie jesteś! - wydarł się

Chwilę później odezwał się jeszcze raz, nieco ciszej. Dogonił mnie.

-Chodź tu. - przytulił mnie a ja wtuliłam głowę w jego szyję – Nie chciałem, przepraszam, to o Harrym, tak mi się wzięło. Nie chciałem, naprawdę. Kocham Cię – dodał głosem słyszalnym tylko dla mnie
-Jest okej- szepnęłam
-Nie nie jest, przeze mnie płaczesz.
-Przestań, jest dobrze. Idźmy coś zjeść, jestem głodna już.

Nie, nie było okej, ale co miałam powiedzieć. Postanowiłam, że zaprowadzę go do burczy brzuszka żeby coś zjeść, a ja może przy okazji spotkam Amadiego. Chciałam mu wytłumaczyć co i jak, dlaczego nie przyszłam wczoraj, aby nie myślał, że jestem na niego obrażona, albo co gorsze, Mateusz mi coś zrobił. Nie chciałam go zadręczać moja osobą. To było troszkę daleko od plaży, ale przeszliśmy, daliśmy radę. Nie odzywaliśmy się do siebie prawie wcale. Po dwudziestu minutach doszliśmy, Horanowi kazałam zostać przy stoliku, a ja poszłam zamówić jedzenie, ale i też po to, by zamienić kilka słów z Amadeuszem.

-Heej! - przywitałam się
-Siemka - uśmiechnął się, całując mnie w policzek, czułam jak blondyn zabija go wzrokiem.
-Przepraszam, że nie odezwałam się jak dzwoniłeś, ale Niall zabrał mi telefon jak tylko zobaczył męskie imię, myślał, że to Harry czy coś.
-Niall? A kto to?
-To ten, w ostatnim stoliku, aha, i weź powiedz kelnerowi, że chcę dwa hamburgery.
-2 HAMBURGERY LOLUUŚ!- krzyknął – Mam wrażenie jakbym go znał - zaśmiał się
-Taaaa, to ten z One Direction. Przyjechał dla mnie, reszta nic nie wie. Teraz sobie wymyśla, że go zdradzam, stał się straszny, ja już idę, bo jeszcze będzie gadał, że może z Tobą sypiam - wybuchnęłam śmiechem i odeszłam

Usiadłam koło Horana, kładąc głowę na jego ramieniu, a on po prostu ją z niego zrzucił.

-Przeszkadza Ci to? - spytałam
-Tak.
-Ja pierdole, co się dzieje, przecież widzę, że coś złego.
-Nie martw się o mnie, to przez pracę.
-Taa, jasne. Ściemniasz, przecież wiedzę.

Nie odpowiedział. Zjedliśmy to co przyniósł kelner i wyszliśmy. Wróciliśmy do domu, ale po niecałej godzinie, Niall znów wyszedł, chciałam iść z nim, ale powiedział, że mam siedzieć w chacie i na niego czekać. Nie to nie. Wybiegł z domu, włączyłam muzykę, zakluczyłam pokój, w obawie jakby Mateusz wrócił, i położyłam się na łóżko. Coś mnie trafiło, postanowiłam, ze rozpakuję walizkę blondasa. Między ciuchami były woreczki z białymi proszkami. „ MÓJ CHŁOPAK JEST NARKOMANEM” powiedziałam do siebie i usiadłam na łóżku, nie mogąc w to uwierzyć.


_______________________________________________________

na początku, przepraszam ._. ale to przez jebaną szkołę hahahah joke XD tak serio to mi się wgl nie chciało zaczynać pisać. za dużo się działo. WOHOHOOHOHOO Pamiętaj: KOMENTARZE MOTYWUJĄ ;3 dużo kom=nn ^^ a już nawet coś napisałam, wydarzy się coś, czego byście się nie spodziewali.. domyślacie się czegoś? :D / @69with_you XOXO