Zjebałam, no wiem ;-;
Nie wiem czy poprowadzę dalej tego bloga, myślałam nad tym, żeby go komuś oddać, ale W CHUJ MI SZKODA TAK ZJEBAĆ ROK, przez który to pisałam ._.
Wgl, no... napisałam , że LARRY IS REAL, i od razu mniej osób czyta..
SPOKO
Jeśli ktoś z Was, chce prowadzić dalej tego bloga, niech mi napisze na TT @69with_you , dalej Wam powiem co i jak..
#SORRYNOTSORRY, na pewno założę nowego, ale nie wiem kiedy, wiem o czym :>
wtorek, 30 kwietnia 2013
środa, 10 kwietnia 2013
everything's gonna be alright!
Siemacie. Z A W I E S Z A M.
Aż do testów :_:
I tak coraz mniej osób czyta.
#OK
W kolejnych rozdziałach, pojawi sie nowa postać. NAMIESZA.
Aż do testów :_:
I tak coraz mniej osób czyta.
#OK
W kolejnych rozdziałach, pojawi sie nowa postać. NAMIESZA.
piątek, 29 marca 2013
Dwudziesty-czwarty
-Witaj słońce – usłyszałam ciepły
głos Nialla – Jak się spało?
-Dobrze, kiedy przyszedłeś?
-Jakąś godzinę temu, ale spałaś
tak słodko, że nie miałem sumienia Cię budzić – zaśmiał się
głaszcząc mnie po policzku
-Przestań. - szepnęłam przez zęby
-Przepraszam, zapomniałem.. - potarł
dłonią swoje czoło
-Nie ważne. Byłeś u moich rodziców?
-Byłem, wszystko powiedziałem, są w
szoku. Tak jak mi kazałaś zadbałem o to, aby ten filmik zniknął
z internetu. Nikt już go nie ma. Normalnie mogłabyś iść do sądu,
ale to już niepotrzebne, nie ma już go i nic nikomu nie zrobi. Nie
wiadomo czy przed Julią nie miał innej ofiary..
-Skąd znasz Julie.. ? -
zdezorientowana spytałam
-Przecież to siostra Amadeusza, tego
dresa z karao..
-Wiem kim on jest! - przerwałam mu –
Ale skąd wiesz o niej!
-Opowiedział mi. Scarlett nie ukrywaj
nic przede mną, ja i tak się o wszystkim dowiem, prędzej czy
później..
-Gdzie tu jest ta jebana
sprawiedliwość.. Hmm?! Gdzie się pytam! Ty musisz wiedzieć
wszystko o moim pierdolonym życiu, chcesz znać każdą jego
sekundę, może zacznę Ci wypisywać o których godzinach chodzę do
kibla?!
-Nie o to chodzi, martwię się, tyle.
- odpowiedział patrząc mi w oczy
-Ahh, dobrze. Ty możesz, ale jak tylko
ja chcę coś wiedzieć, nie jesteś w stanie mi na nic odpowiedzieć,
masz jakieś tajemnice. Komu jak komu, ale mi chyba powiedzieć
możesz, chyba, że uważasz mnie za tępą blondynkę, rób co
chcesz, ale to kurewsko boli, boli jak masz mnie w dupie, bo mnie
masz, a przynajmniej tak to odbieram. - mówiła patrząc w okno
-Co mam Ci powiedzieć, no co? -
zapytał ocierając mi twarz z łez
-Nie wymagam od Ciebie aż tyle, nie
kontroluję Cię, nic. Mam jedno pytanie, nie tysiąc. Co zrobiłeś
z Mateuszem.. - po tym imieniu zapadła cisza
-Kurwa, wiedziałem. Liczysz na to, że
Ci powiem, wiem. Ale to grozi i Tobie i mi. To co, że oni mają
dowody na to, że zrobił to on i to nie jednokrotnie, to się nie
liczy, może w więzieniu tak, jeśli kogoś zabijesz jesteś kimś
zajebistym, najlepszym, jesteś wtedy jebanym królem całego
pierdolonego kicia, ale jeśli kogoś zgwałcisz.. wtedy jesteś
zwykłym śmieciem, nikim więcej. Zupełnie inaczej jest jak zapada
wyrok. Za zabójstwo możesz dostać nawet dożywocie, za kilkukrotny
gwałt kilka lat, bo to jest nic. Właśnie, nie. Ale dla kogo?! Na
pewno nie dla ofiary jakiegoś sukinsyna. Wiem, że nic tego nie
cofnie, ale zrobiłem co mogłem. Czy żałuję? Nie, kurwa, nie nie
i nie. Bo czego? Nic na mnie nie mają, i uwierz, mieć nie będą, a
Ty mi w tym pomożesz. - oblizał usta z przerażeniem spoglądając
na stojącego tuż za nim policjanta.
-W czym Ci pomoże? - surowo zapytał
-Ee-ee-eeee, kurwa, wszystko się
pierdoli. Jakiś skurwiel zrobił jej dziecko. Rozumie to pan? Jest
dla Was bohaterem? Według prawa tak. To nic, że do końca życia w
jej psychice zostanie uraz, macie to w dupie. Ja też teraz będę
miał w dupie, wszystko, centralnie. Nie macie pojęcia, jak jeden
człowiek może zniszczyć drugiego, nie koniecznie fizycznie, takie
rany się goją, te w psychice zostają na miesiące, a czasem nawet
lata. Te osoby nie są w stanie już prawie nikomu zaufać, boją się
głupiego podania ręki, brzydzą się siebie, bo myślą, że są
gorsze, mają wrażenie, że każdy wie co im zrobiono. - mówił
przed łzy w oczach, co jakiś czas podciągając nosem
-Rozumiem, rozumiem to wszystko, masz
częściowo rację, ale nie trzeba od razu zabijać człowieka
-Człowieka? Zwykły skurwiel –
spojrzał na niego jednocześnie przerywając mu
-Być może, ale tym samym zniszczyłeś
sobie życie, prawo patrzy na to wszystko całkiem inaczej – rzekł
podchodząc bliżej Nialla
-Właśnie, jebane prawo.
-Przestaniesz mi w końcu przerywać?!
Chcę tylko powiedzieć, że niezależnie od oceny sądu, ja wstawię
się za Was. Koleś miał 16 lat, a umysł dziecka, w tak młodym
wieku zaczął brać narkotyki, a na dodatek wyrządził niejednej
dziewczynie piekło. Wyjedźcie stąd jak najszybciej się da. Sprawę
będziecie mieli już w UK. Wpadłem tylko na chwilkę, trzymajcie
się, ja nic nie słyszałem – uśmiechnął się i wyszedł jakby
gdyby nic.
Na same słowo ' narkotyki ' Horan
zaczerwienił się, zaczął kręcić się na krześle, robiąc
głupie miny, albo ten policjant był wyjątkowo głupi, albo nie
chciał tego widzieć. Każdy zauważyłby takie zachowanie. Było mi
żal Nialla, że wpakował się w jakieś gówno przeze mnie. Ale to
co się stało, już się nie odstanie, muszę się z tym w końcu
pogodzić.
-Emma przefarbowała włosy.. -
przerwał niezręczną chwilę Horan -Na brąz.. - dodał gdy nic nie
odpowiedziałam
-Przestań pierdolić. Powiesz mi w
końcu jakiś konkret? - zapytałam zirytowana
-Harry wiedział, że tak będzie –
pociągnął za końcówki włosów
-Ahh, pięknie, widzę że każdy na
około już wie, tylko nie kto? JA.
-Scarlett.. Jak miałem Ci cokolwiek
powiedzieć, skoro jesteś w takim stanie!
-To nie zmienia faktu, że jednak
powinnam to wiedzieć, nie sądzisz?
-Powinnaś, okej, masz rację. Nie
mówiłem Ci wcześniej, załamałabyś się jeszcze bardziej –
wstał poddenerwowany rozglądając się czy nie ma nikogo na
korytarzu, po czym zamkną drzwi.
-Część mnie była za, część była
przeciw, ale teraz się zastanów, czym jest życie bez marzeń i
adrenaliny. Czasem po prostu czujesz, że musisz to zrobić, wtedy
nie jest w stanie odpędzić Cię nawet najlepszy kumpel czy
dziewczyna.
-Jak miałam Cię przekonać skoro ja
nic nie wiedziałam! - cicho pisnęłam
-Tego dnia, kiedy się dowiedziałem o
tym, co zrobił Tobie i innym dziewczyną pierdolnęło mnie. Byłem
wkurwiony na niego, choć na siebie bardziej, że nie dopilnowałem
Cię. Jestem starszy powinienem Cię chronić, a zamiast tego ja
wszystko zjebałem. Amadeusz mi opowiadał o Juli, że też miał
podobną sytuację. Wtedy jak mnie widziałaś, rozmawialiśmy jak
rozpierdolić tego małego sukinsyna. Wpadliśmy na pomysł. Było
nas czterech, ale to mi przydzielono zadanie. Musiałem go zabić.
Jasne że nie chciałem tego robić sam. Teraz śledzi nas policja,
grozi mi najgorsze. Nie żałuję tego co zrobiłem.. - oblizał usta
spoglądając na mnie
-Jesteś totalnym idiotą. Kiedy i jak
to zrobiłeś..
-No parę dni temu. Wieczorem jak nie
wróciłem na noc. Wtedy czekałaś na mnie i martwiłaś, podczas
gdy ja.. próbowałem z nim skończyć. Koleś ćpał, podałem mu
moją dawkę, śmiertelną, nie chciałem bawić się w nożownika.
Chciałem zrobić to raz, porządnie i w miarę bez pozostawienia
śladów,wskazujących, że to ja mogłem chcieć go zabić. Igłę
miałem nową, działałem w rękawiczkach. Jeśli wszystko pójdzie
zgodnie z planem,uda nam się. - na jego twarzy pojawił się uśmiech
-Co nam się uda, po co to zrobiłeś,
nie prosiłam Cię o nic. On i tak by zapłacił za to co zrobił.
-Hahahha! Pewnie, musisz też wiedzieć,
że nie byłaś jego jedyną ofiarą. Udało mi się póki co
ustalić, że skrzywdził co najmniej pięć innych dziewczyn, co
mało, każdej z nich podał narkotyk, tabletkę, a potem zabawiał
się. Kara śmierci należy mu się, a ja za nic nie odpowiem, nie
mają dowodów.
-Wiesz co Niall, nie znałam Cię od
tej strony. Okej,super że się o mnie troszczysz i w ogóle, ale
pomyślałeś o sobie? Co Ci może grozić.. ? - zapytałam lekko
podnosząc głowę
-Pewnie, ale cieszę się, że to
zrobiłem, tylko pamiętaj, do Ciebie.
-Mam mieszane uczucia. Dziękuję Ci,
ale też Cię teraz nienawidzę, przez to, co zrobiłeś. Wiesz może
kiedy mogę stąd wyjść? - zmieniłam temat
-Porozmawiam z lekarzem – pocałował
mnie we włosy i wyszedł
I co ja mam teraz zrobić. Chłopak
poświęcił się dla mnie swoim kosztem. Cieszę się, że tak mu na
mnie zależy, ale nie oszukujmy się, coś musi za tym stać. Jeszcze
Harry i Emma zjebali się na to wszystko. Chcę wracać do domu i jak
najszybciej zapomnieć o tym jebanym koszmarze. Jeśli tak miały
wyglądać te zajebiste wakacje, to ja pierdole, przez resztę nich
wolę siedzieć w domu, przed internetem niż gdziekolwiek wyjść.
Teraz nawet najlepszy przyjaciel może okazać się najbardziej
fałszywą świnią jaką kiedykolwiek możesz poznać. I tak, to
jest przestroga. W dzisiejszym świecie musisz uważać komu ufasz.
Cieszę się, że Niall był w stanie mi to powiedzieć, to dla mnie
naprawdę dużo znaczy. Ze mną już jest lepiej, ale ciągle leżałam
z myślą o dziecku. Blondyn zabił dla mnie 'człowieka' a ja? Ja
być może noszę w sobie jego... Nie byłam nawet w stanie myśleć
że może być. Za błędy się płaci. Nie zmieniłam zdania, nadal
twierdziłam, że nie chcę dzieciaka Mateusza. Wiedziałam też, że
ani mama, ani Niall nie zgodzą się na aborcję, jestem jeszcze
niepełnoletnia, nie przeprowadzą mi nigdzie zabiegu bez zgody
rodzica. Ale ja miałam już plan. Wyjadę, zrobię to, o czym myślę,
lecz najpierw muszę być tego pewna. Nie chce podejmować pochopnie
decyzji. Zrobię badania jak najszybciej, w necie czytałam, że są
wstanie zrobić je już w drugim miesiącu za pomocą jakiegoś
przyrządu, zrobię to!
-Powiedzieli mi, że zaraz pójdą
pogadać z pielęgniarką, jak będzie wszystko w porządku, to będę
mógł Cię zabrać jeszcze dzisiaj.
-Na prawdę!? - krzyknęłam rzucając
mu się na szyję
-A czy ja kiedykolwiek Cię okłamałem?
- Nie dopowiadaj – dodał śmiejąc się
-Ha Ha Ha ale śmieszne ..
-Czy śmieszne czy nie, ciesz się że
zaraz pójdziemy do domu!
-A... bo nie pytałam. Jak z rodzicami
Mateusza?
-Hmm.. w sumie, to nie wiem, bo nie
byłem u Ciebie w domu kiedy oni byli, teraz jestem u Harrego i Emmy.
Ty też tam pójdziesz, a później wracamy do UK. Słyszałem tylko,
że oni nic nie wiedzieli o tym, że od pewnego czasu regularnie
ćpał, a co do.. gwałtów, byli w szoku, ale mieli przecież
potwierdzenia, że nikt w tej sprawie nie kłamie. Nie widać było,
że się załamali czy coś. Ja tam nie wiem co bym robił.. przecież
to musi być straszne, stracić dziecko, ja nie chcę, niezależnie
kogo będzie. - spojrzał na mnie szeroko otwierając oczy
-Niall, proszę Cię.
-Ja po prostu będę koch
-Mam wyniki – rzekł lekarz stojąc w
drzwiach
-Czy za każdym razem kiedy chcę
powiedzieć coś mądrego, musi mi ktoś przerwać!? - wybuchnął
-Boże, dzieciaku przes
-Mam dziewiętnaście lat – przerwał
mu ze szczeniackim uśmiechem
-No przecież mówię, że dziecko.
Przestań się tak unosić, ona jest w ciąży, jakbyś zapomniał..
- zmierzył nas wzrokiem
-O to się nie martw. Możemy już
wracać? - spytał podnosząc z ziemi moją torbę
-Ta, możecie, ale chodźcie na wizyty
do szpitali. - odparł i wyszedł
Ughhh, w końcuu!! Mogę wyjść z tego
gówna. Nic mi się nie chce. Brzuch mnie bolał, a głowa stawała
się taka ciężka. Dziwne uczucie. Teraz najgorsze będzie czekanie.
Najchętniej to bym cofnęła czas, to całe One Direction nieźle
namieszało mi w życiu. Jeszcze Lottie. Co mam o tym wszystkim
sądzić. Harry powiedział mi, że to nie była jej wina, i to on
sam ją w to wszystkiego wmieszał, ale czy to jest prawda? Skąd mam
to wiedzieć, ona do mnie nie dzwoni, nawet się nie tłumaczy, jakby
było tak jak mówi Styles, to chyba nie odwracałaby się ode mnie i
dokładnie się wytłumaczyła a nie zamiatała sprawę pod dywan.
____________________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz... ale nawet nie miałam ochoty otwierać tego bloga. @69with_you
wtorek, 12 marca 2013
HEJ <3 !! 24 rozdział dodam wyjątkowo po dwóch tygodniach :C Dodam go na pewno w ten piątek NIE WIEM KIEDY :) Przepraszam :C + Myślałam, żeby zrobić ZWIASTUN, na PODOBIZNĘ Dangera. Wszystko mam uszykowane, ale moje umiejętności przy komputerze kończą się na narysowaniu kwiatka w paincie, więc jeśli umiesz robić filmiki, lub znasz kogoś kto umie i byłby w stanie mi zrobić, proszę napisz do mnie na TWITTERA - @69with_you, lub w KOMENTARZU.+ ZAUWAŻYŁAM, ŻE W 22 ROZDZIALE BYŁO 28 KOMENTARZY, A W 23 JUŻ TYLKO 11. PEWNIE DLATEGO, ŻE NAPISAŁAM ŻE HARRY I LOUIS SĄ RAZEM.
niedziela, 3 marca 2013
Dwudziesty-trzeci
Teraz
to dopiero nie wiedziałam co mam robić. Nialla zabrali, nie wiadomo
kiedy go wypuszczą. Byłam ciekawa czy to na serio on, czy zrobił
to, co zarzucił mu ten pies. Wspominał, że nie mam już się o
niego martwić, ale nie sądziłam, że może mu coś zrobić, że
może go zabić. Biłam się z myślami, jakaś część mnie była
taka, że jej wcale nie było, a druga? Druga darła się, krzyczała,
miałam wrażenie, że o filmiku wie już każdy, nawet rodzice, choć
konta na tym portalu nie mieli. Byłam tak załamana, zamknięta w
sobie, nie odbierałam nawet telefonów od reszty chłopaków, od
Emmy też nie. To było silniejsze ode mnie. Ten bezduszny chuj
zrobił to, dokładnie to samo co chciał zrobić z Julią, na
szczęście jej się udało, u mnie już niestety nie. Chciałam
wrócić do domu, nie tu, nie w Krynicy, chciałam wracać do UK, do
przyjaciół, do swojego pokoju. Zadawałam sobie masę pytań.
„Kiedy on mi to zrobił?” „Dlaczego nic nie pamiętam?”
„Czemu ludzie śmieją się z cudzego nieszczęścia?” „Czy
Niall go naprawdę zabił?” „Po co Horan bierze narkotyki?”
To tylko niektóre. Nie umiałam sobie na nie odpowiedzieć. Te dni w
szpitalu były ponure, ale to nie wszystko. Nie spodziewałam się
wynikających z tego konsekwencji. Z tego co mi mówiono, mieli
wypuścić blondasa z aresztu po 48 godzinach, czekałam. Dwa dni
zleciały na serio wooooooooooolno. Praktycznie do dupy, nie
rozmawiałam z nikim, nie odzywałam się przez dwa dni, ja,
Scarlett, a to oznacza, że było mi bardzo ciężko. Po nocach nie
spałam, płakałam. W myślach widziałam znowu te pierdolone sceny,
znów wydawało mi się, że ktoś krzyczy, woła o pomoc. Nareszcie,
wrócił.
-Scarlett!
- rzekł w ulgą, - znów nie mogłem Cię znaleźć – dodał
-Porozmawiaj
ze mną, ej. Scarll, mów, słyszysz mnie? Wiem, że jest Ci teraz
trudno, nie musisz się odzywać, zrozumiem, ale proszę, chociaż
spróbuj ze mną pogadać. Nie było mnie dwa dni, dowiedziałaś się
czegoś?
Pokiwałam
na znak, że nie. No bo nic nie wiedziałam, prócz tego że mnie
zgwałcono.
-Zrobiłeś
mu coś?- w końcu się odezwałam i zachrypniętym głosem wydałam
z siebie kilka dźwięków
-J-j-jaaa.
Po prostu czuj się bezpieczna.
-Scarlett?
- zapytał stojący w drzwiach lekarz
-Mhmm
- cicho jęknęłam
-Mamy
nowe wiadomości, chciałbym Ci wszystko przekazać
Spojrzałam
na niego, dając znak, że może zaczynać mówić przy Horanie
-No
dobrze, niech zostanie, ale żeby nie było, pamiętaj, sama się na
to godzisz. Z laboratorium przyszły nowe wyniki. Wyszło z tego
wszystkiego, że zrobiono Ci to cztery, pięć dni temu nie dawniej,
nie wcześniej. Nie pamiętasz nic, ponieważ ktoś podał Ci
tabletkę gwałtu, w badaniach wykryto u Ciebie też narkotyki, a one
także przyczyniły się do zaniku Twojej pamięci, przez nie nie
odczuwałaś bólu i szybko się na wszystko godziłaś. Mamy też
jeszcze jedną wiadomość, dość istotną, jesteś w ciąży. W
badaniach wyszło, że nie był to Twój pierwszy raz, więc nie mamy
pewności, że jest to dziecko gwałtu, jeśli jednak tak będzie,
masz pełne prawno usunięcia, lecz tutaj musisz podjąć bardzo
ciężką decyzję. Może to być dziecko TEGO, KTO CI TO ZROBIŁ,
lub jak domyślam się siedzącego obok BLONDYNA. Testy DNA można
zrobić dopiero po narodzinach dziecka. Możesz odnieść się do
sądu, testy są robione też w czasie ciąży, lecz wiąże się to
z ryzykiem uszkodzenie płodu. Nie odpowiadaj pochopnie, mocno się
zastanów, to jest jedna z Twoich decyzji na całe życie. To będzie
Twoje dziecko, nie chcę Ci mieszać, ale było już kilka takich
przypadków, matki załamały się bardziej po usunięciu, niż
wychowaniu nieplanowanego dziecka, pamiętaj też, że zawsze możesz
oddać je komuś, kto nie może mieć własnego. - oparty o łóżko
mówił z wielkim zapałem, czułam, ze przeżywa to wszystko razem
ze mną.
-Ona
nic nie odpowie, mało co mówi, rozumiem ją, jak dojdzie do siebie
na pewno podejmie słuszną decyzję – patrząc mi w oczy szeptał
tak, że lekarz ze spokojem mógł go usłyszeć
-No
dobrze, a najlepiej podejmijcie decyzję razem
Poszedł
sobie, jak to w ciąży?! A co jeśli to dziecko tego idioty? Co ja
wtedy zrobię? Stało się, jestem, no okej, ale nie chcę kurwa
wychowywać bachora tego chuja, to co, że ja jestem matką, teraz to
jest nieistotne, będę je kochać, ale nie wychowywać, nie będę
się nim zajmować. Przez cały czas czułam, że noszę coś, co i
tak wyrzucę. Jeżeli wyjdzie, że to dziecko moja i Nialla, to
dobrze, wtedy podejdę do tego wszystkiego całkiem inaczej, ale
kiedy się to dowiem? Za dziewięć miesięcy? No kurwa.. nie
sądzicie, że to dość długo? Mam przez ponad pół roku żyć w
kłamstwie? Co mam powiedzieć rodzicom? Wrócę do UK. Do szkoły
będę zapierdalała z brzuchem? Znowu będą pierdolić o mnie w
gazetach? W takim razie chce umrzeć. Co to w ogóle jest. Mam
szesnaście lat, a życie bujne jak chuj wie kto! Noo, nieźle mi
Harry od początku namieszał, nieźle..
-Co
teraz zrobisz? - zapytał przybity Horan
-Nie
wiem, co mam robić, chcę już stąd wyjechać, wrócić do domu, po
co ja tu kurwa przyjechałam..
-Nie
możesz teraz wyjechać, musisz tu zostać jeszcze przez jakiś czas,
ale dobrze wiesz, ze ja nie o tym. Pytam o dziecko.
-Chcę
badania. Jak najszybciej, nie będę czekać tylu miesięcy –
odparłam
-Nie,
nie zrobisz ich teraz, jeśli to będzie nasze dziecko, a coś mu się
stanie? Jeśli nawet jego, to co? Chcesz zabić je? Czego ono winne?
-Po
prostu chcę dowiedzieć się kogo jest, nie rozumiesz mnie chyba..
-Rozumiem,
ale co to zmieni? Hmm? No co? Wyjdzie, że to dzieciak Mateusza,
zostawisz je na pastwę losu? Oddasz komuś? Serio chcesz tam zrobić?
- spojrzał w sufit
-Tak,
nie chce bachora tego skurwiela – gorzko i wolno syknęłam
-Kurwa
ogarnij się, czego to dziecko będzie winne!? Co Ci do chuja
zrobiło? Jesteś popierdolona! Nie bądź pustą suką, jak Ty nie
chcesz tego maleństwa, ja je wezmę, nie oddam nikomu, z tym że to
Tobie powinno zależeć bardziej, wezmę je niezależnie kogo będzie.
- wyrzucił ręce w górę, krążąc wokół pokoju
-Nie,
jeśli dzieciak nie będzie Twój, ja zrobię co będę chciała.
-Zmieniłaś
się Scarlett, teraz powinnaś pokazać, że jesteś silna, a nie.. -
usiadł na krześle
-Zmieniłam?
No kurwa co Ty, chciałabym Ciebie widzieć na swoim miejscu.
Zostałam zgwa.. zostałam. Mam wstać, wyjść uśmiechać się i
ogłosić światu, że mam dziecko z gwałtu? Tego chcesz? Gdzie
byłeś jak mi to robił?
-Czyli
to jest moja wina? Skąd miałem to wiedzieć? To nie jest moje wina,
nie jest moja. Rozumiesz? Zrobiłem to co chciałem, poszedłem go
niego, myślisz, że gdybym o tym wiedział, doszło by do tego? Masz
mnie za totalnego sukinsyna? W takim razie jesteś w błędzie, robię
wszystko, staram się, ale chyba tego nie zauważasz, myślisz, że
po co tu przyjechałem? Bo chciałem kurwa może zobaczyć? Myślisz,
że nigdy nie widziałem? Przyjechałem dla Ciebie, kurwa.. dla
Ciebie. - płakał, naprawdę płakał. Schował mokrą twarz w ręce
-Nie
mam Cię za gnoja, nigdy nie miałam. Zabiłeś człowieka, bo
zabiłeś prawda? - spytałam, aby się upewnić
-Wyglądam
na mordercę? - zapytał szeroko otwierając oczy
-No
więc kurwa o co chodzi, zajebałeś go czy nie!? Przychodzą tu psy,
pytają o Ciebie, zabierają, wypuszczają po dwóch dniach, za darmo
by Cię tam nie trzymali -krzyknęłam
-Boże,
Scarlett Ty nic nie rozumiesz, nie mieszaj się do tego. Gdybym to ja
go zabił – ściszył głos – zamknęli by mnie, nie patrzeli by
na to, że jestem Niall Horan
-Więc
kto to zrobił?!
-Nie
ważne.
-Dobrze,
mam nadzieję, że wiesz, co robisz, jeśli to będzie Twoje dziecko,
masz tu być. Nie myśl, że się wykiwasz. Moi rodzice są chyba w
domu, jedź do nich, i powiedz o co chodzi, ale nie mów nic o
filmiku, i zrób coś, żeby zniknął z netu.
-Okej,
będę potem
Byłam
sama. Ciszę przerwał mój telefon. Miliony nieodebranych połączeń
i wiadomości. Nudziłam się, przejrzałam niektóre. W sumie, to
wszystko było od Emmy, no prawie, chłopacy też pytali o co chodzi,
gdzie jestem, co robię. Nie chciałam im pisać, o co chodzi. Miałam
odpisać Emmie, ale nie wiedziałam od czego zacząć i jak to jej
wyjaśnić, to było ciężkie. Co miałam napisać, „hej,
przepraszam, że nie pisałam, ale ktoś mnie zgwałcił i zrobił mi
brzuch?”Właśnie, to nie był najlepszy pomysł, ale wiecie
co? Żadnych sms'ów pisać nie musiałam. To było zbędne.
-Scarll!
-Emma?!
- radośnie krzyknęłam rozchylając dłonie by ja przytulić
-Co
Ty tu robisz? Wyjechałaś bez słowa, jesteś głupia!
-Nie
wiem dlaczego tam zrobiłam, chciałam odpocząć. Sama jesteś? -
zapytałam podekscytowana
-Właściwie
to nie, przecież ktoś musiał mnie tu przywieść.
-Ale
Zayn nie ma prawka – zaśmiałam się
-Ale
to nie Malik mnie tu przywiózł. - spojrzała na swoje trampki
-No
hej.. - wchodząc do sali niepewnie pomachał mi kto? Tak, on.
-Harry?
Kurwa, lepiej być nie może..
-Dziękuję
za tak ciepłe przywitanie, też miło się widzieć – uśmiechnął
się cmokając mnie w blady policzek
-Przepraszam,
ale za dużo tego, Niall Wam nic nie mówił?
-Nie,
nic – równo odpowiedzieli, po czym zapadła cisza
-Widziałem
filmik – szybko, niewyraźnie i cicho rzekł Styles
-Co?
- zapytała całkiem nie rozumiejąc go
-WIDZIAŁEM.
FILMIK. - powtórzył wolniej
Zagotowało
się we mnie.
-Nie
puściłam się z nim – odezwałam się po chwili
-Wiem.
Przykro mi mała. Gdybym go tylko spotkał.. zrobiłbym mu coś
-Taa.
Ten chuj już nie żyje. - lekko się uśmiechnęłam
-Co
kurwa?! Co mu zrobiłaś?
-Nie,
nie nie. Nie ja, Niall, ale on ze mną tak rozmawia, że ja pierdole,
nie chce powiedzieć nic w prost. Mówi tylko, że mam czuć się
bezpieczna. Potem zabrała go policja na 48h
-Aaa
– jęknęłam szarpiąc ręką prześcieradło.
-Co
się dzieje!? - wstała z miejsca Emma, która wcześniej dokładnie
wszystkiemu się przysłuchiwała.
-Spokojnie,
to chyba tylko skurcz, zaraz mi przejdzie. Aaa, kurwa – znów
jęknęłam
-Tyle
się zmieniło do tamtego czasu, pamiętam jak byliśmy
-Okej,
porozmawiajcie sobie, ja pójdę się przejść – przerwała mu
Emma, i wyszła
-Nie
musiałaś, ale jak chcesz, do zobaczenia, a Ty Scarll, teraz
słuchaj, ja pogadam. Tyle się zmieniło od tamtego czasu, pamiętam
jak byliśmy u Ciebie w pokoju, jak Twoja mama nas przyłapała –
zaśmiał się – Wtedy było inaczej, albo jak zabrałem Cię w to
miejsce, gdzie było to żółte auto, a my nadzy w wodzie, wtedy
myślałem, że to się nie skończy. Kiedyś Ci to będę musiał
powiedzieć. Nie chce Cię urazić, ale wiedz, Przepraszam Cię.
Przepraszam. Te chwile z Tobą to było coś, ale ja tego nie
chciałem. Wiesz, co inaczej. Na początku ja tego nie chciałem,
potem było inaczej, zakochałem się w Tobie. Pamiętasz jak Ci
powiedziałem, że to przez Lou znalazłem się pod Twoim łóżkiem?
Hahah, nie to nie przez niego. To Modest!, tak on, ten o którym już
tyle słyszałaś. Wiesz dlaczego? Są afery, ciągle. Wszędzie
tylko LARRY, LARRY, HARRY, LOUIS, HARRY, LOUIS, LARRY, LARRY, GEJE,
PEDAŁY, nic innego. Pewnie się domyślasz, co chcę Ci powiedzieć,
i masz rację. Nie jestem pedałem, kto to jest kurwa pedał.. jestem
gejem, nie wstydzę się tego, ale muszę to kryć. Żeby zamaskować
Larrego ten chuj, Modest! Każde nam odpierdalać takie sceny, tylko
po to aby wszystko zakryć, rozumiesz? Pytaj, nie pytaj, zaraz Ci
wszystko objaśnię.
Gej,
ale kochał się z laską. Ta, być może, ale kochałem Cię, nie
wiem czy bardziej od Lou, ale kochałem, nie że Cię teraz nie
kocham, bo tak nie jest. Nadal o Tobie pamiętam, ale Tommo to coś
więcej. Był zazdrosny, ale rozumiał dlaczego to robię, nie bo
chciałem, tylko to Modest!.. Nie chciałem w ogóle tego zaczynać.
Później się w Tobie zakochałem, robiłem to wszystko dla Ciebie,
a nie dlatego że mi kazano. Jestem gnojem, nie.. jestem chujem, albo
gorzej, sukinsynem. Nie da się określić kim jestem. Ale
przepraszam, teraz rozumiem dlaczego to wszystko, tylko dzięki mnie.
Dzięki? Przeze mnie. A tak niewinnie się zaczęło, naprawdę
przepraszam Cię! Kurwa Scarlett, jakbym się tam nie pojawił tamtej
nocy, nie było by Cię tutaj, nie poznałabyś Nialla, mnie, nie
miałabyś tylu przypałów. Ten skończony chuj nie zgwałcił by
Cię, nie byłabyś w tej ciąży, ja wiem o wszystkim, nie musisz
nic mówić. - nieruchomo siedziała patrząc cały czas w jasną
ścianę
-Nie
żałuję nic, to że tu jestem nie ma nic wspólnego z Tobą, to nie
Twoja winna, niczyja. Nie rozumiem po co ze mną w to grałeś,
mogłeś mi powiedzieć, udawałabym Twoją dziewczynę,
zrozumiałabym, że jesteś gejem. Nie musiałeś ze mną sypiać,
nie jestem D.Z.I.W.K.Ą
-Wiem,
nie jesteś. Co Ci miałem powiedzieć, jakbyś zareagowała inaczej,
miałbym przejebane. Co bym wtedy zrobił. Bałem się tego
wszystkiego. Chcę tylko, abyś wiedziała, że kochałem Cię
naprawdę, myślę o Tobie, w końcu jest o czym – uśmiechnął
się co siebie
-Aaa..
reszta chłopaków wie.. że jesteś.. - gejem? - dodałam
-Wiedzą,
ale zachowują się tak, jakby nie wiedzieli. Nie miej nikomu za złe,
że nic nie wiedziałaś.
-Jasne,
nie ma sprawy. Możesz na mnie liczyć.
-Jeszcze
jedno. Lottie niczemu nie jest winna, wmieszałem ją w to gówno.
Chciałem, żebyś ze mną zerwała, chciałem być wolny i wracać
do Louisa.
-Nie
spoko, ale ja już z nią skończyłam. Dzięki, że mi to wszystko
powiedziałeś. A kiedy wracasz do UK?
-Czekam
za Tobą i wracamy razem z Niallem i Emmą. Sam nie odjeżdżam.
Pójdę już do Emm, poszukam jej, nie wiem co może teraz robić. Do
zobaczenia – pocałował mnie w policzek i wyszedł
No..
co to było? Boże, Harry jest gejem, Lou jest gejem. Pamiętam to,
byłam Larry Shipper, chciałam aby byli razem, ale potem po tym
wszystkim, ja, on, zwątpiłam, serio. Wyszło na moje, nawet się
cieszę. Niech się kochają, Modest! już przesadza, wkurwia mnie po
całości.
Teraz
tylko modliłam się do Boga, o to by dziecko należało do Nialla.
CZYTASZ
= KOMENTUJESZ
Wiem,
że krótki, ale nie dałam rady więcej napisać :/ #LOVE <3
@69with_you
niedziela, 24 lutego 2013
Dwudziesty-drugi
Przez całe popołudnie go nie było,
wieczorem też nie przyszedł, telefonu nie odbieram, bałam się o
niego, nawet bardzo. W nocy obudziło mnie pukanie, to był on. Nic
nie mówił, tylko położył się koło mnie. Gdy rano otworzyłam
oczy, Nialla nie było już obok, nie było go tam, gdzie zasypiał.
Nie miałam pojęcia gdzie może być, w łazience, kuchni, innych
zakamarkach domu go nie było. Nie znał okolicy, więc gdzie mógł
pójść.. Sięgnęłam po telefon, nie odbierał, na sms także nie
odpisywał. Kurwa, gdzie on mógł być. Krążyłam po pokoju jak
szalona. Rodzice wyszli, byłam sama. Całkiem sama. Po Mateuszu ani
śladu. Nic. Nawet i dobrze, bo nie chciałabym być z nim na
osobności. Ogarnęłam się i wyszłam w mieszkania przejść się,
szukając Horana. Było to na tyle dziwne, że znów sam wyszedł.
Znany, rozpoznawany, chłopak z boys bandu. Bardziej bałam się o
to, że jakieś laski go rozszarpią, niż że zrobi coś głupiego,
coś czego będzie potem żałował. Takie chodzenie w tą i z
powrotem dość szybko mi się znudziło. Skręciłam w pierwszą
uliczkę i zajrzałam do Juli i Amadeusza. Tam zatrzymałam się na
dłużej. Oczywiście Nialla u nich nie było, ale weszłam do niej.
Okazało się, że Amadi też wyszedł bardzo wcześnie z domu, nie
zostawiając żadnej kartki, czy coś. Może wyszli razem? No ale
przecież oni się nie znali, nic nie mówiłam mu o wysokim
chodzącym sexie, no cóż, nie aż takim sexie, do Nialla porównać
go nie mogłam. Minęła godzina, dwie, trzy. Zaczęłam się
naprawdę martwić. Dlaczego nie daje znaku? Gdzie on jest!? Razem z
Julą czekaliśmy na jakąś wiadomość od któregoś z chłopaków.
Próbowałam też dobić się do Kamila, ale tak też lipa. Zmówili
się!? Nosz kurwa.. Byłam na nich zła! Strasznie zła! Na ich
miejscu bałabym się w ogóle wrócić do domu. Zbliżało się
południe. Wyrwałyśmy się z domu, poszłyśmy na szejka, a przy
okazji w tłumie rozglądałyśmy się za blondynem. Julia wiedziała
o mojej sytuacji, coś jej opowiedziałam, oczywiście nie wszystko,
ale orientowała się w tym co mówię. Zazdrościła mi, ale też i
współczuła, za te notki w gazetach i inne przypały. Sama sobie
współczułam. Ale nie będę się użalać nad sobą. Najbardziej
wypytywała mnie o Harrego, to interesowało ją najbardziej. Chciała
wiedzieć, to jej opowiem, poszłyśmy w ciche miejsce, aby nikt nic
nie słyszał.
-Ale dlaczego nie jesteś z Harrym? -
cicho zapytała przełykając ciężko ślinę
-To już skończone. To nie była moja
wina, tylko mojej najlepszej przyjaciółki, a jak się okazało,
była fałszywa.
-Tak bywa.. Dlatego ja nie przywiązuję
się szybko do osób, szczególnie dziewczyn, ale co do chłopaków,
to teraz też będę bardzo ostrożna.. - kichnęła
-Na zdrowie! A tak w ogóle, to ładnie
tu. Zupełnie inaczej niż 400 metrów dalej, jest tu tak cicho.
-Prawda, często tu przychodzę, siedzę
i zupełnie nic nie robię – uśmiechnęła się
-Ej, zobacz. Tam... koło drzewa!
Kurwa.. - powiedziałam bezdźwięcznie chwytając się za głowę
-Co?! Którego, przecież tu są same
drzewa- potrząsnęła głową. - ja pierdole, widzę. To Niall!?
-Nie wiem, tak mi się wydaje, ale co
on tu robi, kurwa, kto tam z nim jest?!
-Czekaj, bo tyłem jest, niech się
odwróci.. - przeciągała słowa – jest! Nie wierzę.. Cała
banda. Niall, Amadeusz, Kamil, ale tego czwartego nie znam, a Ty? -
zapytała patrząc spod byka
-Nie no coś Ty, pierwszy raz na oczy
widzę, ale czekaj, zadzwonię do niego, zobaczę co zrobi.
Wyjęłam telefon i wykręciłam numer
blondyna. Co zrobił? Spojrzał tylko kto dzwoni, i schował telefon
do kieszeni. Co było na tyle ważne, że nie mógł odebrać?
Widziałam tylko, że stali w kółku. Ten czwarty kolo wymachiwał
rękami na prawo i lewo, krzyczał coś, że to się wyda. Ale co się
wyda!? Do chuja pana. Co oni zrobili. Czemu nie ma z nimi Mateusza.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Lekki szok. Zaczęłam
przypominać sobie dziwne sceny. Widziałam tego chuja. To był on.
Nie mogłam odpędzić się od myśli. Tak jakby ktoś oddał mi
pamięć. To była scena. Scena jak z horroru. Widziałam siebie i
jego. Łóżko, i sznury. Z całych sił potrząsnęłam głową, co
się działo?
-Ej, Scarlett, wszystko w porządku? -
zapytała z troską Julia
-Tak, jest okej – lekko się
uśmiechnęłam. - Chodźmy już, nie ma sensu tu siedzieć, jeszcze
nas zauważą. - dodałam
Poszłyśmy, bokiem, za drzewami, aby
nas nie zauważyli. Rozeszłyśmy się do swoich domów. Musiałam
odpocząć. To było coś mega dziwnego, nie miałam pojęcia,
dlaczego takie gówno siedzi mi w głowie, przecież ja nic nie
zrobiłam. Nic konkretnego też nie pamiętałam. Położyłam się
na brzuchu, wtulając w poduszkę. Chciałam wypędzić myśli z
głowy, myśleć o czymś innym. Ale nie umiałam, nie widziałam nic
innego tylko to. Przeraziłam się, serio. To było okrutne. Mój
mózg krzyczał pomimo tego, że w rzeczywistości było cicho. Ktoś
był w domu. Słyszałam kroki, coraz bliżej.. otworzy się drzwi.
-Aaaaaaaaaaaa!!!!- pisnęłam
podskakując na łóżku
-Co jest? To ja. Nie bój się –
podszedł do mnie i pocałował w głowę
-Nareszcie, gdzie byłeś- zrobiłam
smutną minę patrząc mu głęboko w oczy
-Nigdzie, nigdzie nie byłem..
-Ale popatrz na mnie i powiedz,
wymigujesz się.
-Ale serio. Tylko w sklepie
-Spójrz mi w oczy Niall – wyraźnie
wypowiedziałam
-Jaa. ja... ja nie mogę powiedzieć.
-Myślałam, że nie mamy przed sobą
tajemnic.
-No bo nie mamy!
-No to powiedz mi gdzie byłeś, ja się
martwiłam. - odparłam, kładąc mu ręce na szyję
-Chciałbym, ale nie. Przepraszam. -
pochylił się aby mnie pocałować
-Nie. Odsuń się. Nie musisz mówić,
sama się dowiem. Chcę wiedzieć tylko jedno. Kim był ten koleś z
parku. Widziałam Ciebie, Kamila i Amadeusza. Kim był ten czwarty
koleś.
-Śledziłaś mnie!? - wybuchnął
-Chyba raczej szukałaś, wyszedłeś
bez słowa, zresztą jak Amadi, poszłam Was szukać razem z Julią,
a znalazłyśmy Was przez przypadek.
-Kurwa, przyznaj się, że mnie
śledziłaś. Po jakiego chuja! - krzyknął
-Nie śledziłam!
-Wkurwiasz mnie, chociaż już nie
kłam, suko. - gorzko rzucił słowa
-Dobrze, już mnie nie ma. - sucho
odpowiedziałam, zrobiło mi się smutno, pierwszy raz usłyszałam
takie słowa od Nialla, to zabolało, po policzku spłynęła mi
pojedyncza łza.
-Nie, przepraszam Scarlett. Zostań.
Przyciągnął mnie do siebie, objął
wielkimi dłońmi, po czym wypuścił z siebie masę powietrza.
Poczułam ciepło, nie rozumiałam dlaczego tak zareagował. Niall?
On? Coś było nie tak, coś musiało się stać. Dlaczego on taki
jest...
-Przepraszam, poniosło mnie, Scarll..
Podniosłam głowę, spojrzałam na
niego, odchylił moją brodę i złączył nasz usta. Głowa bolała
mnie tak strasznie, że nie wiedziałam co robię, to było co
najmniej dziwne. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Jeszcze ten Niall,
to całe ukrywanie.
-A możesz mi powiedzieć jak poznałeś
Kamila i Amadeusza?
-To nie istotne. Ważne, że jesteś
bezpieczna. - przytulił mnie
-A to? Co to?!! - Odrzuciłam go od
siebie i krzyknęłam wymachując mu przed oczami prochami.
-Skąd to masz?! - oburzony wyrwał mi
je z rąk
-Hahah! Chyba raczej skąd TY je masz..
Wplątałeś się w coś??
-Nie, to nie Twoja sprawa, zostaw mnie.
-Chyba raczej moja. Jesteśmy razem,
więc przejmuję się Tobą, jeśli jest coś nie tak, to mi powiedz.
- chwyciłam się za głowę i upadłam na ziemię
-Scarlett! Kurwa mać, co jest, ej!!
Słyszysz mnie?!
Tu film mi się urwał, nie wiem co
było potem. Dotarło to do mnie dopiero potem, jak zobaczyłam
łóżko, pielęgniarkę, Nialla zasypiającego na krześle, moich
rodziców za szybą. Czułam się fatalnie, twarz mojego taty była
przytłaczająca, a mama jakby myślami była gdzie indziej. Byłam
na sali sama, nie leżał tu nikt inny. Nie miałam pojęcia dlaczego
tam byłam. W ręce miałam wbity flakon, podłączoną kroplówkę a
w dodatku głowę owiniętą bandażem. Byłam pewna, że rozbiłam
się w aucie z Horanem, ale dlaczego jemu się nic nie stało?
-Niall, Niall.. - szeptałam z
nadzieją, że mnie usłyszy
-Takk?- podniósł zaspaną głowę
-Co się stało?
-Nie wiem, rozmawialiśmy, a Ty nagle
upadłaś, nie odzywałaś się, więc zadzwoniłem na pogotowie.
-Długo tu jestem? Gdzie są rodzice?
Wygodnie Ci tu? Jak chcesz idź do domu, cokolwiek, nie chcę żebyś
tu ze mną siedział tylko dlatego że ja tu jestem. W ogóle kiedy
mogę wyjść? - zapytałam
-W zasadzie to nie długo. Kilka godzin
tu leżysz dopiero. Mama z tatą są za szybą, lekarz nic nie mówił,
zaraz po niego pójdę, to się wszystko dowiesz – uśmiechnął
się, pocałował w głowę i poszedł.
Lekko odwróciłam głowę, spoglądając
za szybę, kiwałam głową, aby mama nie wchodziła do środka, nie
chciałam, najpierw lekarz, musiałam wiedzieć co się stało. Po
kilku minutach do sali wszedł młody facet w białym fartuchu z
jakimiś papierami w ręce, a tuż za nim Horan.
-Witaj, jak się czujesz? - promiennie
puścił mi uśmiech
-Dziękuję, nawet dobrze, ale nadal
nie wiem co się stało. Miałam wypadek? - zapytałam krzywiąc się
-Na prawdę nic nie wiesz? - zapytał
zdziwiony
-Nie, nic nie pamiętam, proszę mi
powiedzieć..
-Jasne, ale Ty opuść salę –
spojrzał na Nialla
-Nie, niech zostanie – wtrąciłam
-Jak chcesz, prawidłowo powinno Cię
tu nie być, ale skoro pacjentka nalega, nie mam żadnych zastrzeżeń.
- pokręcił głową, czuć było sarkazm
-OKEJ, A TERAZ GADAJ CO MI JEST
-Dobrze. Powiem w prost. Zasłabłaś.
Na dziewięćdziesiąt-dziewięć procent zostałaś wcześniej,
kilka dni temu zgwałcona. Tak wyszło z badań, masz na ciele trochę
siniaków, zadrapań, a na nogach, rękach ślady grubych wełnianych
sznurów. To są wyniki z analizy, przykro mi – dodał ze skruchą,
po czym odszedł
Eeee, zabrakło mi słów, coś mi się
przypominało, te sznury, pamięć mi świtała, ale nie zauważyłam
na ciele siniaków, nic. Jak to było możliwe? Widocznie nie
przyglądałam się sobie aż tak dokładnie, a powinnam. Kątem oka
spoglądałam na blondyna. Siedział na krześle, głowę miał
schowaną w ręce, rodzice stali jak wryci, nie wiedzieli co się
dowidziałam, a na sale ich nie prosiłam. Pokiwałam tylko że to
nic ważnego, pokazałam, że jest dobrze, choć nie było. Kto mi to
zrobił?
-Zawiodłem – rzekł, chowając twarz
bardziej
-Jak Ty, to nie Twoja wina, przestań,
chodź..
-Kurwa, moja. Jakbym wiedział
wcześniej nie doszłoby do tego, ale teraz już będzie dobrze.
Przysięgam.
-Ale to nie jest Twoja wina, ja sama
nic nie wiedziałam
-Jakbym przyjechał kilka dni
wcześniej, byłoby dobrze. Nie byłoby Cię tu.
-Przestań już o tym. Mówiłeś mi,
że mamy być ze sobą szczerzy.. - oblizałam usta
-Mówiłem, i co?
-W takim razie powiedz mi to co były
za proszki.
-Biorę, ale Ty nic nie wiesz. Pamiętaj
– wypowiedział wolno ostatnie słowo patrząc mi głęboko w oczy
-Boże Niall idioto. - potarłam oczy –
w co Ty się wjebałeś...
-Później Ci opowiem. Podejrzewasz kto
mógł Ci to zrobić?
-Maa, nie. W sumie, to nie..
-Maa, co?! POWIEDZ
-Ten Mateusz, ale nie jestem pewna.
Serio.
-Sprawdzę to. - podszedł do mnie
pocałował i wybiegł.
Czułam, że zrobi coś głupiego.
Byłam pewna prawie na sto procent, że był to on. To jego widziałam
w swojej głowie. Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam obraz przed
oczami, Nie miałam pojęcia, jak on to zrobił, kiedy, dlaczego. Czy
jest aż takim debilem? Ma szesnaście lat, to dziecko. Niech sobie
rucha, kogo chce, dziewczyny, chłopaków, psy, koty, ale niech nie
podejmuje się tego wyzwania bez zgody drugiej osoby. Najgorsza była
świadomość tego, że mi to zrobił. Powoli zaczęłam odczuwać
ból idący za tym czynem. Robiło mi się słabo, nie chciałam
rozmawiać, patrzałam w sufit. Nigdy nie pomyślałabym, że mnie
spotka takie coś, myślałam że takie rzeczy to tylko w filmach,
myliłam się. Wyjęłam telefon z szuflady i weszłam na twittera.
Potem tego żałowałam. Całe timeline miałam w jednym filmiku,
zaciekawiona weszłam w niego. Niepotrzebnie. Widziałam siebie,
tylko siebie. Ludzie mnie rozpoznali, śmiali się ze mnie, nie wiem
dlaczego, gdyby byli na moim miejscu zachowali by się inaczej. Widok
swojej osoby na filmiku, uprawiającej sex, podczas gdy byłam
przywiązana do łóżka, przytłaczał mnie. Na początku spłynęła
mi jedna łza. Dalej oglądałam. Robiłam to ci mi kazał. WSZYTSKO.
Może zabrzmi śmiesznie, kazał mi nawet szczekać. Robić sobie
różne rzeczy, to było straszne. Przypominała mi się każda
sekunda męki. Płakałam, cicho popłakiwałam, z czasem moje łkanie
rozniosło się na cały szpital. Zaczęłam krzyczeć, zwalać
wszystko z półki. Opętało mnie. Horror się zaczął. Wyrwałam
sobie flakon. Zakrwawiłam białą pościel. Natychmiast do sali
wbiegli rodzice, następnie pielęgniarka, momentalnie wygoniła ich
z sali, a zawołała lekarza. Sama nie dawała sobie ze mną rady.
Wyglądałam i zachowywałam się jak głodny wilk, z tym, że chyba
nie gryzłam, lecz pewna nie jestem. Dziwne jest to, że nie
zachowywałam się tak od początku, tylko zaczęło się to dopiero
w szpitalu. Przenieśli mnie na oddział zamknięty, to był raczej
pokój, ciepły, kolorowy. Leżała tam też jedna dziewczyna, nie
przyglądałam jej się za bardzo, byłam w za dużym szoku.
Przypięli mnie pasami do łóżka tak jak w psychiatryku. Twarz
odwróciłam w przeciwną stronę od nieznajomej, z oczu lały mi się
łzy. Nie odzywałam się do nikogo, ona próbowała ze mnę
rozmawiać, lecz ja milczałam. Chciałam mówić, ale w środku mnie
cisnęło. Jakby zabrało mi mowę.
Wtedy brakowało mi Nialla. Gdzie on
był? Teraz, kiedy go potrzebuję..
Nie przyszedł, pojawił się dopiero
następnego dnia. Szukał mnie, poprzednia sala była pusta, nerwowo
wchodził do każdej sali pytając o Scarlett. Nikt nic nie wiedział.
Przechodząca obok pielęgniarka spytała go o co chodzi, i
zaprowadziła do mnie. Usiał przy łóżku. Położył rękę na
mojej, ale nie kontrolując tego, zabrałam ją i schowałam pod
kołdrę. On jeszcze nie wiedział o filmiku w necie. Jego niewiedza
długo nie potrwała. Włączył w telefonie twittera. Wtedy poczuł
co ja czuję, zrozumiał dlaczego nagle nic nie mówię, jemu samemu
było przykro, nie sądził, że ten pojeb to wszystko nagra i wrzuci
w dodatku do internetu. Łza spłynęła mu z oka. Wyjęłam rękę
na wierzch i położyłam delikatnie na jego. Tylko po to, aby nie
załamywał się tak bardzo. Chciałam być w domu. Wolałabym nie
wyjeżdżać w ogóle na te wakacje, tak, pewnie, chciałam zrobić
coś, co zapamiętam na długie lata, ale to już przegięcie.
-Ale Scarlett, nie martw się, jego już
nie ma, nigdy nie będzie – szepnął mi w ucho, głaszcząc mokry
od łez policzek
-Niall Horan? - spytał nieznajomy my
dotąd głos
-Tak, to ja – odpowiedział nie
odwracając się
-Jesteś podejrzany o zabójstwo,
pójdziesz z nami. - rzekł dobrze zbudowany policjant wyciągajac ku
niemu ręce, zapraszając do samochodu czekającego przed budynkiem.
A przez resztę dnia w mojej głosie „
O CO KURWA CHODZI.. ”
No to jestem :) na początku: CHCĘ
WIEDZIEĆ, ILE OSÓB TO CZYTA. CZYTASZ = KOMENTUJESZ, można z
anonimka, kocham anonimki :3 Podpisz się nazwą z TT jeśli masz, a
poinformuję Cię o NN :D Tak więc, brak pomysłu, napisałam coś,
ale bezsensu to ;-; PSEPLASAM SOŁ MACZ. jak macie jakieś zastrzeżenia to piszcie, sama sie nie domyśle o,O! @69with_you xoxoo
a i tak wgl, to się jaram tym i śmiać
przestać się nie mogę XD :
Niall: Co powiesz ? Harry: Opowiedział
bym Ci kawał o moim chuju,ale... Niall: Ale co ? Harry: jest za
długi. Hahahhahahahah dobre :')
sobota, 16 lutego 2013
Dwudziesty-pierwszy
-->
_______________________________________________________
Cieszyłam się, że Niall przyjechał
tu, specjalnie dla mnie. Tylko po to, aby zobaczyć, czuć, dotknąć.
Teraz pokażę Mateuszowi, tego mojego pedała, ze zdjęcia.
Szczena mu opadnie! On tak słodko spał. Z uśmiechem na twarzy
patrzałam na niego już od kilkunastu minut. Nie mogłam uwierzyć
to, w to, że tu jest. Koło mnie. Szczerze mówiąc, nie wyspałam
się jakoś dobrze, ale nie było najgorzej. Łóżko nie było za
duże, ale zmieściliśmy się, było ciasno, ale daliśmy radę.
Myślałam nad tym, jak wyjaśnić rodzicom, że tak ot, Niall jest w
moim pokoju. To było dość dziwne, ta cała sytuacja. Byłam też
ciekawa, co w tym czasie porabiali goście z karaoke, najbardziej
obchodził mnie Amadeusz, o Mateuszu nawet już nie myślałam. Ten
rozdział był zamknięty, zamknięty na zawsze. Nie miałam też
pojęcia, jak Horan przekonał resztę chłopaków, do swojego
wyjazdu tutaj. Zamyślona patrzałam w ścianę, jakby tylko ona
wiedziała co w tej chwili myślę, nagle się ocknęłam.
-Dzień dobry, kochanie – rześko
szepnął mi wprost do ucha, jakby bał się, że ktoś może go
usłyszeć.
-No cześć, jak się spało??
-No nawet nawet. Bardzo wygodne to
łóżko. A dlaczego pytasz? - zapytał, szeroko się uśmiechając
-Tak szczerze, to mnie to nie obchodzi,
pytam, bo nie wiedziałam co powiedzieć - zaśmiałam się
-Ooooo Ty! - wybełkotał zachrypniętym
głosem
Pociągnął mnie za ramiona, kładąc
mnie na łóżku, tuż obok niego, podniósł się, dzięki temu,
mogłam poprawić swoją pozycję, było mi nie wygodnie, ta kanapa,
sofa czy co to było, nie było aż tak wygodne. Położył się na
mnie, byłam zdezorientowana. Spojrzał mi w oczy, chciał mnie
pocałować, ale zderzyliśmy się czołami, zaczęliśmy się śmiać,
nie ponowił próby.
-Co to było?- wybrechtałam, nie mogąc
przestać się śmiać.
-Nie czepiaj się, ja chciałem dobrze,
przepraszam, daje jeszcze raz - uwodzicielsko podniósł brwi
Ciągle byliśmy w tej samej pozycji,
czyli na na dole, on na górze. Chciał mnie pocałować, ale ja
drażniłam się z nim, chciałam go trochę powkurzać. Pochylił
się nade mną, był jeszcze bliżej, jednocześnie przygniatając
swojego przyjaciela do mojego ciała, otworzył usta do pocałunku.
Nie dałam mu dostępu. Spojrzał w moje oczy, jakby nie wiedział o
co chodzi. Spróbował jeszcze raz, ale nie pozwoliłam mu. Nie
poddał się, zaczął całować mnie delikatnie po szyi, coś tam
mamrotał, nie zrozumiałam dokładnie co. Za trzecim razem, udało
mu się. Przejechał językiem po mojej wardze, rękami szybko
ścisnął moje pośladki, wydałam przy tym cichy jęk, bo zrobił
to z zaskoczenia. Wtedy wykorzystał sytuację, wbił się w moje
usta, i nie chciał przestać, w końcu pierwszy raz od przyjazdu
udało mu wepchnąć we mnie język. No podobało mi się, nie
powiem, że nie! Skłamałabym, było zajebiście. Pewnie wyglądało
to dość śmiesznie, on przygniatał mnie ciałem, a ja? Leżałam
przygnieciona do łóżka. Nasze języki były niczym sumo. Toczyły
walkę o dominację. Chciałabyś lepsza w te klocki, ale czułam, że
z Niallem nie wygram, musiałam mu oddać tytuł mistrza.
-N-Ni-Niall! - oderwałam się lekko od
niego
-Mhmm? - jęknął przez pocałunek
-Rodzice wstali - szepnęłam cicho,
nasze oddechy się wymieszały, odepchnęłam go
-No i? - arogancko zapytał
-No weź zejdź ze mnie, jako ojciec
mnie tak zobaczy, to już nigdzie wyjść nie będę mogła, a Ciebie
stąd wywali? Tego chcesz?
-Nie, nie chce.. - odparł przygrywając
lekko wargę, cmoknął mnie i zszedł, siadając koło mnie
Boże, ja ciągle nie mogłam uwierzyć,
że to co się dzieje, to nie jest sen! Słyszałam jak rodzice
krzątają się po korytarzu, krzyczeli na siebie, albo po prostu
głośno mówili, o jakiś szklankach? Taakk, tata pewnie znów zbił
jedną z ulubionych szklanek mamy. To było zabawne, ten cały widok,
jak warczą na siebie, o taką głupotę, jakie wyzwiska sobie
wymyślają. Moja mama bardzo się zmieniła, ostatnio stała się
taka inna, poważna, surowa, to była całkiem inna osoba. Nagle
ucichło.
-Co to jest za walii- otworzył drzwi
tata, ale spoglądając na mnie, na Horana, stanął w drzwiach i
automatycznie się cofnął.
-Tak, pana też miło widzieć, moja.
Zostawiłem ją wczoraj gdzieś przy drzwiach, całkiem o niej
zapomniałem – wyszczerzył się
-Co to za blondas? EJ KATY, KURWA MAĆ,
NIE WIERZĘ, TEN FACET Z PLAKATÓW Z POKOJU SCARLETT JEST TUTAJ. OMG
OMG!! ON TU JEST, BOŻE NIE WIERZĘ, ON TU JEST. KURWA KATY GDZIE
JESTEŚ?! NO CHODŹ TU, BOŻE BOŻE, AAAA, BIERZ ZESZYT, KARTKĘ, JA
CHCĘ AUTOGRAF, TO JEST TEN MÓJ ULUBIONY W TYCH WSZYSTKICH, SZYBKO,
RUSZ DUPE, ON TU JEST!!!- darł się i skakał po pokoju, niczym
pięcioletnia dziewczynka spotykająca Biebera.
-Tato! Przestań!! To tylko Niall –
zaczęłam się śmiać, a ze mną Horan
-AAAAAAAAAAAA,CO ON TU ROBI, JEZU
KOCHAM CIĘ! JESTEŚ TAKI FAJNY, NIE WIERZĘ, ŻE TU JESTEŚ, OMGG!
-dalej krzyczał
-WEŹ SIĘ ZAMKNIJ, ok?! To mój
chłopak. Od dawna, jesteś zbyt zaślepiony pracą.. - przewróciłam
oczami
-Stary, jak już będziemy rodziną,
pomożesz mi wydać płytę. - podszedł do Nialla, poklepał go po
ramieniu, i wyszedł
-Hahahahahha! Fajny ten Twój ojciec! -
zakpił ze mnie
-Zamknij się.
-Nie denerwuj się, gdzie Ci dać ten
autograf? - zapytał doprowadzając mnie do szału
-NIALL IDIOTO. Zamilcz.
Zamilczał, nie odzywał się, był
cicho. Podszedł do drzwi. Zakluczył je. Podszedł do mnie,
chwytając za ręce, zaciągnął na łóżko.
-Kładź się!- powiedział w sposób,
jakby nie dawał mi innego wyboru.
-Ej, przestań..
-Jechałem tu w chuj długo. Tęskniłem.
- wtulił się we mnie
-Ej, my wychodzimy, idziemy się
przejść, ojciec musi ochłonąć, po tym spotkaniu - wtrąciła
mama
-Słyszysz? - Jesteśmy sami - dodał
po chwili
-No to co, Niall. Ja nie chcę
-Nie obchodzi mnie to.. jeszcze
będziesz chciała. - złożył ciepły pocałunek na moim policzku
Dobra, tak serio, to chciałam. Też za
nim tęskniłam, chciałam czegoś więcej, ale nie za dużo.
Kochałam go był dla mnie kimś więcej. Nagle znalazłam się pod
nim, zaczął delikatnie podgryzać moje ucho, dotykać policzki,
ssać szyję, robiąc bardzo widoczną malinkę na moim ciele. To był
początek jego zabawy. Wyprostowałam usta, przypominały one wtedy
linijkę. Miał się starać, znowu zrobił to co wcześniej, nie
pomyślałam o tym. Mocno ścisnął moje pośladki, znów się
nabrałam, otwierając przy tym usta tak szeroko, że miał do nich
pełen dostęp. Wbił się, a przy okazji sprawnie ściągał ze mnie
bluzkę. On się stał inny, zupełnie jak moja mama. Miałam
wrażenie, jakby był taki ciężki, dziwne uczucie, takie jakby nie
dawał mi wyboru. Stawał się bardziej opryskliwy i arogancki. Może
nie pokazał mi się jeszcze od tej strony, ale takie właśnie było
moje wrażenie, i nie po ty jak powiedział, że mam się 'kłaść',
nie. Po prostu tak czułam. Chwilkę się podroczyliśmy, nic
szczególnego. Wyrwałam go na miasto, żeby pokazać mu jak tu jest
i w ogóle. Pytałam jak mu się udało tu przyjechać, co na to
reszta bandu, cwaniak im NIC nie powiedział! Ogarniacie to? Wyjechał
bez słowa. Dziwne.. wydaje mi się, że by mu pozwolili, no może
Harry miałby inne zdanie na ten temat, ale to już wiadomo dlaczego.
Wyszłam i od razu. Zaczęło się, rozpoznawali go. Weszliśmy do
sklepu, z gazetami. Co było? Znowu nagłówki. WYRWAŁA BLOND
PRZYSTOJNIAKA, TERAZ BUSZUJĄ PO DZIKICH PLAŻACH. To było śmieszne,
kto to wiedział? Przecież niby nikomu nie powiedział. Tak jasne, w
końcu przyznał mi się, że Harry go przyłapał w nocy jak
wychodził i tylko on o tym wiedział. Ale że Styles? Niee.. No bo
niby czemu? Chociaż pretekst miał, ja, Niall, on.. Trzymało się
to jakoś, ale w głębi duszy, nie sądziłam że to Loczek, ten
którego znałam, dość mocno. Chociaż ludzie nas zaczepiali, on
dał kilka autografów i poszli sobie. Pochodziliśmy po plaży,
porozmawialiśmy, to co zwykle w UK. Byłam ciekawa co dzieje się z
resztą chłopaków, Amadeuszem, Kamilem i Mateuszem. Chociaż ten
ostatni obchodził mnie coś najmniej. Wypytywałam Niallera czy na
pewno nie mówił komuś innemu, o tym, że chce tu przyjechać.
Zapewniał mnie, że nie, ale ja nie wierzyłam, że to mógł być
Harry, albo i raczej nie chciałam uwierzyć. Szliśmy brzegiem
plaży, woda oblewała nasze stopy. Było gorąco, Horan zdjął
swoją koszulę, a ja usiadłam na niej nie chcąc mieć sukienki od
piasku. Objął mnie mocno od tyłu całując w szyję, szydersko się
uśmiechając. Znajdowaliśmy się w miejscu, gdzie nie było za dużo
osób. Mieliśmy trochę czasy dla siebie.
-Kochasz mnie jeszcze? -
zdezorientowany zapytał
-Co to za pytanie? Masz jakieś
wątpliwości? - zaśmiałam się
-Może. - prysnął spuszczając oczy
-Robisz sobie jaja? Dlaczego tak
myślisz. Kocham Cię..
-Myślisz o Harrym? - zapytał
spoglądając mi w oczy
Tak, teraz to dojebał. Nie wiedziałam
co odpowiedzieć, przecież to nie było tak..
-Niall! Dobrze wiesz, że skończyłam
z tym.
-Nie pytam czy skończyłaś, tylko czy
o nim myślisz.
-Nie chcę Cię okłamywać. Czasem mi
się przypomni, to były dość ważne chwile w moim życiu.
-MYŚLISZ O NIM!?- przerwał mi,
chwytając dość mocno za ramiona
-Tak, kurwa, myślę o nim, i co?!
Zabijesz mnie za to?- zaśmiałam się -Ale teraz ja się zapytam, Ty
czasem nie myślisz o Lottie?!
-Nie dobra. Przepraszam.
-Właśnie, więc następnym razem się
zastanów, zanim na mnie naskoczysz, bo Twoje przypuszczenia są
bezpodstawne
-Przepraszam, jasne?
-Taa.. - pokiwałam głową, wtedy
zadzwonił mi telefon. Kurwa. Amadeusz. Lepiej. Być. Nie. Mogło.
-Kto dzwoni? - wyrwał mi telefon,
chcąc odebrać
-NIE, NIE ODBIERAJ, TO NIC WAŻNEGO.
Nie posłuchał mnie. Słyszałam głos
Amadeusza. „ Cześć, dlaczego Cię wczoraj nie było? Czekaliśmy
na Ciebie, Mateusz mówił, że wyjechałaś, ale nie chciałem mu
wierzyć, wiesz jaki jest, uważaj na niego, halo? Jesteś tam?
Scarlett? Halo? ”
-Kto to kurwa był! - wybuchnął
-Amadeusz.
-Jaki Amadeusz! Jakiś nowy przydupas?!
-JUŻ CI MÓWIŁAM, NIE NASKAKUJ NA
MNIE. TO KOLEGA!
-Tak, kolega. Mateusz to też kolega? -
zaśmiał mi się w twarz
-Przestań, Mateusz to taki chuj, u
którego mieszkamy, jest synem tej koleżanki mojej mamy, okej?
-Skoro mieszkacie w jednym domu, mogłaś
coś z nim robić
-Serio Niall? Serio? Co się z Tobą
dzieje, nagle stałeś się taki inny, kurwa. Wszystko Ci
przeszkadza, wszystkiego się czepiasz, nic Ci nie odpowiada, stałeś
się zazdrosny. Chodzi Ci o te gazety? Przyzwyczaiłam się, jeżeli
masz zamiar, przez każdy dzień spędzony tutaj mi wypominać jakieś
gówna, to wypierdalaj. - wstałam oczepiając ręce z piasku
odeszłam
Usłyszałam jego ciche 'kurwa', nic
więcej. Byłam co raz dalej od niego, a bliżej plażowiczów. Był
straszny tłum. Coś się psuło i to na maxa, dlaczego on stał się
nagle taki oschły, inna osoba, gdzie jest stary Nialler..
Przepychając się przez ludzi, usłyszałam wołanie.
-Scarlett, Scarlett!!- głośno
krzyczał
Nie odwracałam się nawet. Szłam
przed siebie, co on sobie myślał. Nie ma tak dobrze. Czułam się
strasznie, a z moich oczu lały się łzy. Bolało mnie to, że tak
się zachowywał.
-Scarlett, kurwa! Gdzie jesteś! -
wydarł się
Chwilę później odezwał się jeszcze
raz, nieco ciszej. Dogonił mnie.
-Chodź tu. - przytulił mnie a ja
wtuliłam głowę w jego szyję – Nie chciałem, przepraszam, to o
Harrym, tak mi się wzięło. Nie chciałem, naprawdę. Kocham Cię –
dodał głosem słyszalnym tylko dla mnie
-Jest okej- szepnęłam
-Nie nie jest, przeze mnie płaczesz.
-Przestań, jest dobrze. Idźmy coś
zjeść, jestem głodna już.
Nie, nie było okej, ale co miałam
powiedzieć. Postanowiłam, że zaprowadzę go do burczy brzuszka
żeby coś zjeść, a ja może przy okazji spotkam Amadiego. Chciałam
mu wytłumaczyć co i jak, dlaczego nie przyszłam wczoraj, aby nie
myślał, że jestem na niego obrażona, albo co gorsze, Mateusz mi
coś zrobił. Nie chciałam go zadręczać moja osobą. To było
troszkę daleko od plaży, ale przeszliśmy, daliśmy radę. Nie
odzywaliśmy się do siebie prawie wcale. Po dwudziestu minutach
doszliśmy, Horanowi kazałam zostać przy stoliku, a ja poszłam
zamówić jedzenie, ale i też po to, by zamienić kilka słów z
Amadeuszem.
-Heej! - przywitałam się
-Siemka - uśmiechnął się, całując
mnie w policzek, czułam jak blondyn zabija go wzrokiem.
-Przepraszam, że nie odezwałam się
jak dzwoniłeś, ale Niall zabrał mi telefon jak tylko zobaczył
męskie imię, myślał, że to Harry czy coś.
-Niall? A kto to?
-To ten, w ostatnim stoliku, aha, i weź
powiedz kelnerowi, że chcę dwa hamburgery.
-2 HAMBURGERY LOLUUŚ!- krzyknął –
Mam wrażenie jakbym go znał - zaśmiał się
-Taaaa, to ten z One Direction.
Przyjechał dla mnie, reszta nic nie wie. Teraz sobie wymyśla, że
go zdradzam, stał się straszny, ja już idę, bo jeszcze będzie
gadał, że może z Tobą sypiam - wybuchnęłam śmiechem i
odeszłam
Usiadłam koło Horana, kładąc głowę
na jego ramieniu, a on po prostu ją z niego zrzucił.
-Przeszkadza Ci to? - spytałam
-Tak.
-Ja pierdole, co się dzieje, przecież
widzę, że coś złego.
-Nie martw się o mnie, to przez pracę.
-Taa, jasne. Ściemniasz, przecież
wiedzę.
Nie odpowiedział. Zjedliśmy to co
przyniósł kelner i wyszliśmy. Wróciliśmy do domu, ale po
niecałej godzinie, Niall znów wyszedł, chciałam iść z nim, ale
powiedział, że mam siedzieć w chacie i na niego czekać. Nie to
nie. Wybiegł z domu, włączyłam muzykę, zakluczyłam pokój, w
obawie jakby Mateusz wrócił, i położyłam się na łóżko. Coś
mnie trafiło, postanowiłam, ze rozpakuję walizkę blondasa. Między
ciuchami były woreczki z białymi proszkami. „ MÓJ CHŁOPAK JEST
NARKOMANEM” powiedziałam do siebie i usiadłam na łóżku, nie
mogąc w to uwierzyć.
_______________________________________________________
na początku, przepraszam ._. ale to przez jebaną szkołę hahahah joke XD tak serio to mi się wgl nie chciało zaczynać pisać. za dużo się działo. WOHOHOOHOHOO Pamiętaj: KOMENTARZE MOTYWUJĄ ;3 dużo kom=nn ^^ a już nawet coś napisałam, wydarzy się coś, czego byście się nie spodziewali.. domyślacie się czegoś? :D / @69with_you XOXO
niedziela, 27 stycznia 2013
Dwudziesty
Tak,
to ja. Zakręcona, krejzi, Scarlett. Znowu zapomniałam wyłączyć
budzik! Kurde, zasnęłam po pierwszej w nocy, długo myślałam o
tym wszystkim, o Mateuszu, Amadeuszu, a przede wszystkim o Niallu.
Nadal nie wiedziałam o co mu tak naprawdę chodziło, dziwnie się
zachował, chociaż, jakby sięgnąć myślami w przeszłość, to
zdaje mi się że ja też kiedyś odstawiłam podobne przedstawienie.
Moich rodziców mamy- Kate i taty-ale jego imienia nie pamiętam
serio LOL XD, nie było w pokoju, zamiast nich, siedział ten dupek.
Bezczelnie patrzał na mnie, podśmiewając się pod nosem...
Usiadłam na łóżku, spojrzałam mu prosto w oczy, zrobiłam
chamską minę
-Nie
jesteś taka, za jaką Cię miałem. - wypowiedział, myślałam, że
powie coś miłego i w ogóle.
-Jak
too.. ? - przeciągnęłam, chciałam już go przepraszać, za to że
wczoraj go ignorowałam.
-Jesteś
pustą dziwką, która puściła się wczoraj z moim kumplem na
plaży, co tatuś wam przerwał? Ahahahahaha – zaśmiał się
pokazując palcem zdjęcie Horana na mojej szafce
-Czego
rżysz słoneczko – sarkastycznie zapytałam
-Czyli
to prawda, jesteś zagorzałą faneczką Łan Erekszyn, wszędzie
masz ich zdjęcia, śpiewasz te chujowe, bez przekazowe pioseneczki.
Przez to jesteś jeszcze bardziej pusta. - powiedział mi w twarz
-Dobra,
koniec pierdolenia, wypierdalaj stąd tępa dzido. - wypchnęłam go
z pokoju, przy czym krzyknęłam aż tak głośno, że chyba moi
rodzice to też usłyszeli...
Nie
wyrabiam, ale pajac. Ja mu jeszcze pokażę, co i jak. Była siódma
z groszami, spać za bardzo mi się już nie chciało. Włączyłam
laptopa, i prawie jak codziennie rano, weszłam na twittera, później
facebooka i znów na twittera. Co chwilę pojawiały się nowe tweety
Nialla, więc napisałam do niego, nie liczyłam, że mi odpowie, że
w ogóle mnie zauważy, sięgnęłam po telefon i już chciałam
zadzwonić, ale.. wow. Odpisał, może nie tyle co odpisał, ale
napisał O MNIE. Coś, że żałuje, że nie ma go teraz przy mnie,
bo jestem w innym kraju, ale zawsze będzie przy mnie, i mnie kocha.
Ale słodkie. Po chwili sam zadzwonił. Mówił, że chce mnie
zobaczyć, nie może się doczekać kiedy wrócę, ja chciałam już,
natychmiast! Przez tego debila, ale na miejscu był jeszcze Amadi..
nie chciałam z nim nic ten.. On mnie zainteresował od początku,
był niesamowity, miał świetny głos, a co najważniejsze, nie
zignorował mnie. Rozmawiając przeglądałam facebooka. Jak zwykle
nic tam nie było. Pytał mnie, czy mi się tam podoba, czy mam z kim
rozmawiać, co wczoraj robiłam, martwił się, poznałam to po
głosie, był taki przygnębiony, spytałam nawet czy na pewno
wszystko w porządku, ale zapewniał mnie że tak. Nie wierzyłam mu
do końca, miał taki charakterystyczny głos. Opowiedziałam mu o
znajomych tego dzieciaka, u którego rodziców mieszkam. Bardzo
spodobała mu się nazwa tego baru ' Burczy Brzuszek', bo przecież
wiecznie głodny Horan. Mówił, że baaardzo chętnie poznałby tych
gości, a ja się tylko zaśmiałam, że może wpadać. Nie
pogadaliśmy sobie długo, bo musiał wyjść z domu. Wtedy jeszcze
nie wiedziałam co knuje. Wzięłam rzeczy i wyszłam uśmiechnięta
z pokoju, oczywiście po drodze musiał coś wtrącić, tym razem o
Justinie. Robił sobie chyba kisiel, podśpiewując 'BEJBI, BEJBI,
BEJBI OOOOOU', zignorowałam go, udawałam, że po prostu tego nie
słyszę. Dziś ubrałam krótkie jeansowe spodenki i luuuźną białą
bluzkę, do tego kilka bransoletek, z 1D ma się rozumieć i
wisiorek. Zabrałam tylko telefon, trochę drobnych i wyszłam.
Chciałam o tym wszystkim zapomnieć, oderwać się od
rzeczywistości. Ciągle poznawałam kogoś nowego, dość szybko
nawiązywałam nowe kontakty. Przed stoiskami z ciuchami, na tej
alejce, koło baru karaoke, poznałam siedemnastolatkę, wydawała
się być miła, ułożona, taka no normalna. Zaproponowała mi lody,
więc poszłam, była dziewczyną, mogłyśmy porozmawiać. Najlepsze
było to, że była w podobnej sytuacji, rozumiałyśmy się
doskonale. Opowiedziała mi, jak to ona zapomniała, o kolesiu, który
też baardzo dziwnym czasie nazywał się Mateusz. Z jej opisu,
przypominał mi tego chuja.. ale o więcej nie wypytywałam,
widziałam, że jest jej ciężko o tym mówić. Dowiedziałam się,
że ma na imię Julia, mieszka tutaj, w Krynicy. Niestety, długo
sobie nie porozmawiałyśmy, ona wyszła z domu tylko po bułki, a i
tak długo jej nie było, podała mi swój numer telefonu, i
obiecała, że jeszcze dziś się spotkamy, bo musimy porozmawiać.
No cóż, cieszyłam się, że ją poznałam, to samo jebane imię..
prawie ten sam wiek, no niby spoko. Nie chciało mi się chodzić
samej po jeszcze nieznanej mi miejscowości, toteż wróciłam do
domu. Rodziców nie było, nawet nie pytali mnie co robię, gdzie
wychodzę, czy chcę iść z nimi. NIC, kompletnie. Obrazili się o
to, że byłam wtedy z Amadeuszem na plaży? Nic nie robiliśmy, ja
też nie mam dziesięciu lat, na piciu, paleniu, czy dzikiej orgii
mnie nie przyłapali, więc naprawdę nie miałam pojęcia o co im
chodzi. Zamknęłam się w pokoju, założyłam słuchawki.
Odsłuchałam wszystkie piosenki One Direction z Up All Night, i czas
jakoś zleciał. Po trzynastej dostałam sms'a od Juli. Tak jak
mówiła napisała. Miałyśmy się spotkać o wpół do drugiej koło
molo. Znowu molo! Kurwa..
-Hej
– głośno, lecz niepewnie pierwsza wypowiedziałam
-No
cześć, gdzie idziemy? Kawiarnia? Tam za hotelem jest, dobre
koktajle mają – powiedziała
-Jasne,
możemy iść – uśmiechnęłam się
Poszłyśmy,
po drodze prawie nie odzywałyśmy się do siebie, co było dziwne,
bo przecież spotkałyśmy się aby porozmawiać, nie chodziło mi o
to, aby wypić sok, czy coś, moim celem było ustalenie, czy tym
Mateuszem nie był czasem ten pedał. Julia, na pierwszy rzut oka,
wyglądała na góra czternaście lat, może mnie okłamała, nie
wiem. Miała długie, gęste czarne włosy, duże zielone świecące
oczy ale były one dość smutne. Wzrostu, byłyśmy prawie takiego
samego. Ogólnie była bardzo ładna. Usiadłyśmy, podeszła
kelnerka, wzięła zamówienie, wtedy zaczęła się rozmowa.
-Mówisz,
że też znasz jakiegoś Mateusza, który też nie jest za miły..? -
zapytała, jakby bała się mojej odpowiedzi
-Nie
wiem czy znam, poznałam, wczoraj, na początku był spoko, ale teraz
pokazał jaki jest chamski.
-Poznałaś?
Wczoraj? Czyli, że on tu mieszka?
-No
tak, ja tylko jestem na wakacjach, przyjechałam z rodzicami do jego
rodziców. - powiedziałam
-Wiesz
co, myślę, że powinnam z Tobą porozmawiać, być może, chodzi
nam o tą samą osobę.. - odrzekła
-Powiem
w prost, mi chodzi o Marewicza.
Mieszka tu,
być może to ten sam, o którym mi trochę wspomniałaś.
-Dokładnie,
ale ja Ci tylko powiem, żebyś z nim nie przebywała, sam na sam.
Uwierz. Zaufaj mi, on nie jest taki na jakiego wygląda.
-On
Ci coś zrobił? - zapytałam, współczując, mówiła w taki
sposób, jakby stało się coś poważnego.
-Zrobił,
ale nie chcę o tym rozmawiać, albo raczej chciał, na szczęście
mój brat wszedł do niego do pokoju, w ostatniej chwili.
-Opowiadał
mi o swoich przyjacielach z karaoke. Twój brat też tam śpiewa? -
zapytałam
-Tak,
Amadeusz śpiewa, razem z nim i z Kamilem, ale obydwoje nie
przepadają za Mateuszem. Od tamtego zdarzenia, oni już nie chcą go
znać.
-Ale
co on Ci chciał zrobić. - ponownie zapytałam
-Scarlett,
proszę. To jest świeża sprawa.
-No
tak, ale wiesz, że ja teraz mieszkam tylko pokój od niego? Powinnaś
mi powiedzieć, ja naprawdę się teraz boję, on może mi coś
zrobić? - zapytałam, ściszając głos
-Jakoś
przed zakończeniem roku, on teraz idzie do liceum, ja też. Mam 15
lat, nie 17. Skłamałam, bo byłam prawie pewna, że nie będziesz
chciała ze mną rozmawiać, byliśmy w tej samej klasie, bo moi
rodzice posłali mnie o rok wcześniej do szkoły. Byłam z nim ponad
trzy lata, czyli dość długo. Przez całe gimnazjum, gdybym wtedy
wiedziała co się stanie, zerwałabym z nim na samym początku. On
był ułożonym chłopakiem, zwykłym, najzwyklejszym. Nie miał
żadnych problemów, od przedszkola kolegował się z moim bratem i
Kamilem. To byli najlepsi przyjaciele. Opowiem Ci wszystko, ale
przyrzeknij, że nic nikomu nie powiesz, nawet jego rodzice nie
wiedzą, gdyby wiedzieli, on byłby teraz gdzie indziej.
-Przyrzekam,
nie powiem nikomu. - odparłam
-W
pierwszej klasie, nic się nie działo. W drugiej? Nie, też nie.
Dopiero w trzeciej zaczęły się problemy. Na początku, wdał się
w jakieś pojebane towarzystwo. Zaczęło się na papierosach, a
doszło do prochów. Najpierw dawali mu za darmo, potem wyciągali od
niego coraz więcej. Miał pieniądze, z karaoke. Ale ile? To były
groszowe sprawy. Pożyczał od każdego. Nie oddawał. Zaczął
kraść, najpierw od rodziców, potem chodził po sklepach. Na
szczęście go nie złapali. Chciałam z nim zerwać, ale nie
zrobiłam tego. Pomagałam mu jak mogłam, mówiłam, że to bez
sensu, że w końcu się tam uzależni, że rodzice wyślą go na
jakąś terapię. Na jakiś czas przestał. Na ile? Może z miesiąc,
dwa, trzy.. Ale zauważyłam, że bierze znowu, do szkoły
przychodził najarany. Aż dziwne, że nauczyciele tego nie widzieli.
Nikt nie wiedział, albo po prostu nie chcieli widzieć. Amadeusz
przesiadywał całymi dniami u niego. Pilnował go przed szkołą, w
szkole i po, żeby nie brał, nigdzie nie wychodził. Jego rodzice
byli chyba ślepi, przecież każdy może w takie coś wpaść,
powinni mu pomów, może nie widzieli takiej potrzeby. Ale to nic.
Całą kasę przepierdalał na narkotyki, które brał od tego
śmiesznego gangu. Sprzedawali je w szkole, w kiblach, byli
niezauważalni, któregoś dnia, gdy jego rodziców nie było w domu,
poszłam do niego. Jakby nie było był na haju. Boże, co on z sobą
robił. Wtedy zaczęło się najgorsze. Weszłam do niego do pokoju.
Nic nie mówił. Odłożyłam torbę na łóżko. Usiadłam
naprzeciwko niego. Wstał, prawie przewracając się podszedł do
mnie. Zaczął mnie rozbierać. Do pokoju weszli jego 'przyjaciele',
nie byli pod wpływem. Chciałam uciec, ale oni byli napakowani. On
nie zwracając na nich uwagi, dalej zdejmował mi ubrania. Patrzeli
na mnie, nic nie robili. Szeptałam mu do ucha, żeby przestał, żeby
mnie zostawił, bo będzie tego żałował, to że był po prochach,
nie znaczy, że nic nie rozumiał. Tak mi się wydawało. Najbardziej
bolało mnie to, że robił to wszystko jak później się okazało,
za narkotyki, wyszło na jaw, że oni byli tylko po to, żeby sobie
popatrzeć, jak on to robi, żebym ja nie uciekła, a żebym nie
krzyczała, na usta przykleili mi taśmę, szeroką, szarą taśmę.
Nawet najmniejszy pisk nie wydostawał się z moich ust. Mieli też
kamerę, mieli to wszystko nagrać. Mieli nagrać co on robi. To miał
być chyba gwałt. Nie wiem. Był zdolny, żeby posunąć się do
tego stopnia, nie spodziewałam się tego po nim, pomagałam mu
zawsze, a on zrobił takie gówno. Siedzieli i patrzyli. Bałam się
coraz bardziej, nie miałam co zrobić, żeby ktoś mnie uratował.
Goście z 'gangu' mieli może z 17, 20 lat. Nie więcej. Kiblowali,
jeden z nim powtarzał drugą klasę z cztery razy, można było się
domyśleć, jaki był ich stopień inteligencji. Jakimś grubym
sznurem związali mi ręce, potem nogi, żebym się nie kręciła.
Byłam uziemiona. Co byś zrobiła na moim miejscu? Nic. Bo tyle
mogłabyś zrobić. Byłam naga. Leżał na mnie. Bałam się.
Ostatnimi resztami sił próbowałam jak najgłośniej jęczeć. Całą
sytuację przerwał Amadeusz z Kamilem. Przyszli do niego, zobaczyć
co się dzieje, mnie nie było do domu, więc byli pewni, że jestem
tam. Stalęli jak wryci. Nie wiedzieli co powiedzieć. Napakowani
wstali, chcieli ich wypierdolić z mieszkania. Ale jeden z nich
sięgnął po telefon, powiedział, że jeśli w tej chwili nie wyjdą
z mieszkania, wezwą policję, chuje tak się bali, że wybiegli
szybciej, niż weszli. A mi było tak wstyd, że myślałam, że
zapadnę się pod ziemię. Nie przytomny ćpun, leżał na mnie,
przygniatając mnie do łóżka. Domyśli się co to było, tym
bardziej, że byłam związana. To chyba wszystko. Radzę Ci dobrze,
nie zbliżaj się do niego. Jeśli jesteś sama w domu, wyjdź. Nie
siedź tam. - mówiła, monotonnie, ale mówiła, płakała, nie
dziwię się jej, to musiało być dla mniej ciężkie.
-Jezu..
Nie wiem co powiedzieć, przykro mi. - mówiłam, chwytając ją za
rękę
-Nie,
przestań, było minęło – uśmiechnęła się, ale mimo tego, po
jej policzku, znów spłynęła łza.
-To
pewnie dlatego Amadeusz był taki dziwny, wypytywał mi się czy
przyszłam z Mateuszem, do tego baru. Przyszedł do mnie, potem
wkurwiony poszedł do domu. A ja z Amadim i Kamilem, poszliśmy na
plażę, zobaczyć co się dzieje. Wtedy mój tata, przyszedł,
pewni on mu powiedział, że z nim jestem. Zabrał mnie i wróciłam
do domu. Rano byliśmy sami, ale wyszłam i potem spotkałam Ciebie.
A tak w ogóle, mam bluze Twojego brata, oddasz mu ją? - zapytałam
-Wiesz
co? Chodźmy po nią, potem pójdziemy do mnie i mu ją oddasz. -
promiennie się uśmiechnęła, już nie było widać smutku na jej
twarzy
Nie
było go w domu, szybko zabrałam bluzę i wyszłyśmy. To było
dziwne, że o tej całej historii, nie wiedzieli jego rodzice, ohoho,
ale ja się już o to postaram, żeby się dowiedzieli. Po kilku
minutach, byliśmy już w domu Julii, dziwne, u niej w domu, też
nikogo nie było. Może nie takie dziwne, mogli byś w barze, w końcu
teraz jej sezon. Byłam szczęśliwa, że do tej pory nie zostałam
jego ofiarą. Niby opowiadała mi, że gadał jej, że już nigdy
tego nie zrobi, że to było pod wpływem, że nigdy już nie weźmie
narkotyków, że to, że tamto. Ale brał długo, codziennie, kilka
razy dziennie. Takim ludziom się już tak łatwo nie zaufa, nie
uwierzy. Posiedzieliśmy trochę u niej w domu. Około osiemnastej,
zadzwoniłam do rodziców, czy są w domu, nie chciałam wracać z
myślą, że mogę być sama, z nim. Okazało się że są, bo mama
złapała jakieś uczulenie, i spuchnęła jej cała szyja. Pewnym
krokiem wyszłam. Po drodze zadzwonił do mnie Niall. Wypytywał mi
się o najmniejsze szczegóły. W jakim miejscu dokładnie jest ten
dom, jakiego koloru, jaki ma dach. Koło jakiego sklepu jest, czy ma
ogród, Jakiego koloru jest płot. Na każde pytanie mu odpowiadałam,
to było śmieszne, po co mu wiedzieć, takie szczegóły, musiałam
kończyć, bo weszłam do domu i mama kazała mi posmarować ją
jakąś maścią, czy coś. Weszłam do pokoju, i zauważyłam, że
na moim stoliku nie ma zdjęcia Nialla. Od razu zaczęłam wypytywać
rodziców. Nidzie go nie było. Odsunęłam łóżko, taak. Było,
ale ramka była pęknięta. Wyrzuciłam ją, a samo zdjęcie ułożyłam
w to samo miejsce, gdzie było wcześniej. Włączyłam telewizor.
Mieli nawet disney channel, uradowana włączyłam ten kanał, o
boże, leciała hannah montana, moja idolka, ooooo tak. Kochałam ją,
normalnie cały pokój miałam w jej plakatach! Siedziałam wpatrzona
w telewizor, a moi rodzice zaczęli bręczeć, ze mam przełączyć
to gówno, no chyba nie. Wyszli do swojego pokoju. Zostałam sama,
ale nie sama w domu. To było najważniejsze. Czas leciał szybko.
Nim się obejrzałam była dwudziesta. Ktoś zaczął pukać do
pokoju. Krzyknęłam, że otwarte, co miałam zrobić, byłam
przekonana, że to byli rodzice, więc dodałam też jeszcze, że
śpię, żeby nie truli mi dupy. Weszłam pod kołdrę, zanim
otworzyły się drzwi.
-A
mogę pospać z Tobą? - usłyszałam znajomy głos, taki głos..
Nialla, ale to nierealne, on był tysiące kilometrów ode mnie.
-Coo?
- poirytowana powiedziałam do siebie, odwracając głowę. - Niall!?
Co Ty tutaj robisz? -krzyknęłam, wyskakując z łóżka wieszając
mu się na szyi.
-Jak
to co? Kocham Cię- cicho odrzekł, całując mnie.
To
było jak magia. Nagle, nie wiadomo skąd, Horan. W Polsce. To
dlatego wypytywał mnie o te szczegóły. Nawet nie pytałam, kto go
tu przywiózł, nic. Byłam szczęśliwa, że tu w ogóle jest.
Zostaliśmy w domu, był zmęczony, ja zresztą też. Więc tego
dnia, nie poszłam na karaoke. Wolałam być w domu, z Niallem. Po
prostu, wskoczył do mnie pod kołdrę i przytuleni zasnęliśmy.
Byłam ciekawa, co będziemy robić następnego dnia, chciałam mu
wszystko pokazać, i opowiedzieć, choć o wszystkim nie mogłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no siema :3 jestem milodry XD napisałam coś tam, do dupy to wszystko. Nie wiem o czym pisać, a teraz jeszcze szkoła, japierdole.. ferie sie skończyły =,= a Wy macie??
Ciągle jest coś nie tak. CO DO OBIECANYCH FILMIKÓW, NIE CHCĄ MI SIĘ ZAŁADOWAĆ NIE WIEM DLACZEGO. ;/ POSTARAM SIĘ WRZUCIĆ, JAK BĘDZIE MI NET LEPIEJ CHODZIŁ, ALBO JAK PÓJDĘ DO KOLEŻANKI I TAK WGRAM, OK? c:
sorry :C to nie miało tak być, i wgl. :D teraz dodam następny pewnie za tydzień, albo i później. szkoła, szkoła. szkoła. nauka nauka. ide sie powiesić. #muchlove
albo nie, przeczytałam wczoraj całą książkę Biebera - Dopiero się rozkręcam. 260 stron o.O a ja przeczytałam za jednym razem. Jak książka fajna, to czytasz bo chcesz, a nie jakieś zjebane lektury xD JESTĘ PSYCHOLOGIĘ, JAK COŚ PISZCIE NA MEJLA XD [podamy w tym poście z nagłówkiem] JOŁ <33
Subskrybuj:
Posty (Atom)